fbpx

Pogo z Vogue

29 kwietnia 2018
3 307 Views

Nakład pierwszego wydania polskiej edycji „Vogue” rozszedł się w mgnieniu oka, choć na stacjach paliw w Lublinie można było go wygrzebać spod stosu codziennych gazet, a w jednym z kiosków Ruchu w Bychawie usłyszeć, że Vogue’a nie zamawiają w ogóle, bo w całej swojej dotychczasowej historii nie sprzedali ani jednego egzemplarza… Ale tym, co zdominowało dyskusję o polskiej edycji tego najbardziej elitarnego magazynu mody na świecie, to okładka. W najśmielszych marzeniach spece od PR nie spodziewali się takiego zainteresowania.

 

W latach 80. i 90. prym w obrazoburczo-kontrowersyjnych okładkach wiodły amerykańskie miesięczniki. Po serii okładek z największymi gwiazdami pop kultury na samym szczycie okładkowego szaleństwa znajdował się amerykański „Rolling Stone” z serią okładek zilustrowanych przez znakomitą fotografkę Annie Leibovitz. To również ona dostała zamówienie na sesję z Johnem Lennonem w związku z premierą jego nowego albumu „The double fantasy”. Zdjęcie miało być solowe. Ale ostatecznie przed aparatem Leibovitz nagi muzyk wylądował w łóżku z ubraną w czarny golf i spodnie Yoko Ono. W jednej chwili wraz z naciśnięciem spustu migawki ujęcie Lennona w pozycji embrionalnej wtulonego w swoją żonę przeszło do historii. Jednak zanim nowy numer magazynu znalazł się na sklepowych półkach, przed kamienicą, w której była robiona sesja zdjęciowa, kilka godzin później autor przeboju „Imagine” został śmiertelnie postrzelony. Niezależnie od dramatyzmu, marketingowo nie można sobie wymarzyć lepszej sytuacji. Okładka z eks bitlesem została uznana za okładkę wszech czasów.

 

Dziesięć lat później również amerykański magazyn „Vanity Fair” zafundował swoim czytelnikom akt Demi Moore będącej w zaawansowanej ciąży. Nie dość, że została pokazana naga, to jeszcze została ustawiona do aparatu profilem. Skądinąd również i tym razem aparat trzymała Leibovitz, która miała już na koncie sporo zwracających na siebie zdjęć okładkowych – m.in. zanurzoną w wannie pełnej mleka Whoopi Goldberg. Kiedy w 1990 r. miliony czytelników zobaczyło nagą aktorkę w odmiennym stanie – zawrzało. Dziś takie zdjęcie funduje sobie co druga wschodząca gwiazdka show biznesu i absolutnie nikogo to nie dziwi. W rankingu najlepszych okładek świata zdjęcie z bohaterką filmów „Uwierz w ducha” oraz „Niemoralna propozycja” zajęło drugie miejsce.

 

Pomysł na okładkę jest elementem marketingu, przyciąga siłą pierwszego wrażenia, ma za zadanie spowodować chęć kupienia danego tytułu. Nad projektem okładek pracuje sztab ludzi. Okładka amerykańskiej wersji „Newsweeka” prezentująca Baracka Obamę w aureoli w kolorach tęczy, po tym jak prezydent USA zaaprobował pomysł mieszanych małżeństw, czy z tego samego roku okładka brytyjskiego TIME przedstawiająca matkę karmiącą stojącego na krześle trzyletniego syna – nie są dziełem przypadku.

 

Natomiast ile było przypadku, a ile świadomej prowokacji w myśleniu o koncepcji pierwszej okładki polskiego VOGUE – o tym można się przekonać, przeglądając wpisy w mediach społecznościowych lub na forach internetowych. Zdjęcie przedstawiające dwie modelki oparte o starą wołgę na tle Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie stało się przyczyną najbardziej zajadłego sporu ostatniego czasu. Dlaczego pałac? Dlaczego nogi są chude i krzywe? Dlaczego wołga? I dlaczego tak ponuro? A dlaczego nie – okładka jest wyrazista, drapieżna, ma świetną tonację kolorystyczną i wykorzystuje najbardziej rozpoznawalny symbol Warszawy. Autorem zdjęcia jest niemiecki fotograf Juergen Teller, profesor fotografii Akademii Sztuk Pięknych w Norymberdze. W swoim dossier ma m.in. współpracę z YSL oraz Louis Vuitton, współpracuje też z Björk i Kanye Westem. Zakładam, że wie, co robi, fotografując modelki z chudymi nogami na tle krzywo pokazanego PKiN, co zdecydowanie odstaje od wszystkich dotychczasowych okładek „Vogue” na całym świecie, w przeważającej części prezentujących ładne buzie w drogich ubraniach. Ktoś zapytał przewrotnie – czy „Vogue” jest gotowy na Polskę? Może jednak należałoby to pytanie odwrócić – czy Polska jest gotowa na „Vogue”?

 

Leave A Comment