fbpx

Tajne ZHP w Trawnikach

3 października 2014
Komentarze wyłączone
788 Wyświetleń

harcerzeWalka z okupantem niemieckim w czasie II wojny światowej prowadzona przez polską młodzież, także wywodzącą się z szeregów harcerstwa okresu międzywojennego, znalazła odzwierciedlenie w wielu publikacjach literackich i opowieściach filmowych. Natomiast o tych harcerzach, którzy dziesięć lat później, po likwidacji w 1950 roku Związku Harcerstwa Polskiego, podjęli podziemną walkę z sowieckim reżimem – niewiele można się dowiedzieć. A przecież to także znacząca karta w historii Polski.

Dobrze więc się stało, że oto od kilku miesięcy do rąk czytelników trafia książka nosząca tytuł „Tajny Związek Harcerstwa Polskiego. I Trawnicka Drużyna Harcerzy”. Jej autor harcmistrz Roman Śliwczyński, opisując losy członków tej drużyny, w której sam uczestniczył, opiera się nie tylko na wspomnieniach, ale i na raportach konfidentów Urzędu Bezpieczeństwa oraz stenogramach z rozpraw sądowych. Dzięki temu z jednej strony poznajemy dokonania trawnickich harcerzy w latach 1950–1953. Z drugiej zaś ujawnia się perfidny sposób działania ówczesnego aparatu nacisku. Przytoczmy tylko, że ci harcerze, którzy dopiero kończyli osiemnaście, dziewiętnaście lat, przez kilka miesięcy byli maltretowani w trakcie przesłuchań w lubelskim areszcie Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Narutowicza 73. Po czym, w efekcie z góry ustalonych rozpraw sądowych, zostali skazani na pobyt w więzieniu od dziesięciu do kilkunastu lat. Jednocześnie stracili całe swoje mienie i pozbawiono ich na pięć lat praw publicznych oraz obywatelskich praw honorowych. W wyniku amnestii z 1956 roku owe wyroki uległy, co prawda, znacznemu skróceniu i w niedługim czasie wyszli na wolność. Ale represje jakich doznali, również po opuszczeniu więzień, miały niebagatelny wpływ na ich dalsze dorosłe życie aż do lat osiemdziesiątych minionego wieku.

Roman Śliwczyński pisze we wstępie: „Niemcom nie udało się wciągnąć narodu do współpracy, niszczyli jego żywotne siły, zabijając można by rzec ciało. Sowieci natomiast wciągnęli do współpracy polskich komunistów i przy ich pomocy niszczyli siły żywotne narodu, z tą różnicą, że najpierw zabijali dusze, by w końcu dobić ciało. Dlatego wypowiedzieliśmy walkę złu”. Jest to zatem książka nie tylko dla historyków i harcerzy, którzy przeżyli tamten okres, ale i dla wszystkich, zwłaszcza młodych, którzy powinni wiedzieć, że nigdy nie wolno się poddawać w walce o wolność.

Niestety Roman Śliwczyński nie doczekał jej wydania. Książka ujrzała światło dzienne w maju tego roku dzięki funduszom jego żony. Okładkę zaprojektował Rafał Śliwczyński, wnuk Pana Romana, a skład i druk wykonała drukarnia jednego z członków rodziny. I jest to w tym przypadku również rzecz godna podkreślenia. Rzadko się bowiem zdarza, aby bez hałaśliwego szukania sponsorów i urzędowej pomocy rodzina sama zrealizowała takie przedsięwzięcie. Dzięki temu z jednej strony uszanowała pamięć seniora rodu, a z drugiej udostępniła pokoleniom trwały zapis funkcjonowania I Trawnickiej Drużyny Harcerzy Tajnego Związku Harcerstwa Polskiego, jednej z najlepiej zorganizowanych komórek niepodległościowych w powojennej Polsce. (ms)

Komenatrze zostały zablokowane