fbpx

Zlewka w codziennych doświadczeniach

Lubię wiedzieć, dlaczego coś się dzieje. To nie rozbuchane wścibstwo czy patologiczna podejrzliwość, tylko prosta zależność; jeśli wiadomo, dlaczego coś ma miejsce, można uniknąć sytuacji niepotrzebnych i niewygodnych. Pracuję z dziećmi autystycznymi i wiem, że ich nierzadko wybuchowe zachowania to nie kaprysy, lecz reakcje na nagłą zmianę sytuacji w stosunku do zwykłego porządku. Bardzo prosta zależność: reaguję, gdy coś idzie nie tak, jak powinno.

Zlewka była dla mnie zawsze naczyniem laboratoryjnym o płaskim dnie, wykorzystywanym przeważnie do zlewania resztek płynu po doświadczeniu lub do trzymania płynu-składnika przed doświadczeniem. Służy do wielu celów, ale niespodziewanie jej nazwa zrobiła karierę we współczesnej mowie potocznej, otrzymując nowe znaczenie. „Zlewka” weszła do powszechnego użytku, określając lekceważenie czegoś lub kogoś. Początek takiemu zastosowaniu dało prawdopodobnie skojarzenie z czynnościami psów, które co jakiś czas „olewają” fragmenty rzeczywistości. To podstawowy błąd, bo pies, wykonując „mikcję demarkacyjną”, znaczy teren jako swój, czyli tworzy wartość dodaną, a nie wykazuje lekceważenie. Dobrze, że uczymy się od psów, bo to mądre zwierzęta, ja jednak wolę równać w górę ewolucyjnej drabiny.

Lekceważenie wydaje się nieodrodną cechą Polaków. W skrócie rzecz ujmując: „Prawo i porządek mają obowiązywać wszystkich, ale mnie – tylko wtedy, kiedy jest mi to wygodne”. Nie ma sensu rozdrabnianie się w przykładach kompletnego lekceważenia podstawowych przepisów ruchu drogowego, zwłaszcza przez łysomózgich (chodzi o gładkość kory) „władców pierścieni”. Widziałem panią, która stanęła na jedynym pasie ruchu w danym kierunku, włączyła „awaryjne” i… weszła do sklepu! A także kierowcę „smartfonowej” taksówki, który spokojnie czekał na pasażera na buspasie.

Nieco wyżej w hierarchii stosowania zlewki plasują się niektórzy urzędnicy. Należne ci zaświadczenie dostaniesz w ostatnim możliwym terminie lub już po nim, ale jeśli to ty spóźnisz się z zapłatą czy dokumentem choćby o minutę, kara będzie najsurowsza.

Przykładem z najwyższej półki niech będą, od dziesięcioleci, zachowania rządzących, bez względu na kolejne zmiany u żłobu. Mizdrzą się oni z wyborczych billboardów i audycji, obiecują działki na Marsie, a kiedy już naiwny suweren ich wybierze, biorą, co się da – i w krzaki. Zlewką traktują niezmiennie służbę zdrowia, oświatę i górnictwo, bo to za trudne dla harcowników w krótkich spodenkach. Może by tak suweren wreszcie uczynił za trudnym wejście do zabawy? Czy suweren też stosuje zlewkę?

Obserwujmy uważnie to wszystko, co się wokół nas dzieje, bo jeśli nawet nie będziemy mogli zapobiec jakiejś nieprawidłowej, niedobrej sytuacji, już samo to, że ją zauważyliśmy, może dać do myślenia nie tylko nam. Wobec niektórych zdarzeń wręcz nie wolno pozostać obojętnym. Bardzo smutne są wyniki badań wiedzy rodaków o bieżącej sytuacji. Zdecydowana większość nie tylko nie zna i nie kojarzy faktów, ale nawet nie próbuje tego robić. Wiedza o kształcie otaczających nas realiów podawana jest już wprost do oczu i uszu, ale dla większości to i tak za trudne. Poznawanie faktów i ich porównywanie to podstawa w ciągłym procesie wyznaczania życiowej drogi. Miejsce zlewek jest w ścieku. Chyba że chcemy dołączyć.

Maciej Wijatkowski – ur. w 1962 r. w Lublinie. Filolog angielski, publicysta lotniczy, autor wielu tekstów, w tym felietonów, reżyser i autor programów tv, aktor estradowy. Były członek „Bractwa Satyrycznego LOŻA 44”.

tekst Maciej Wijatkowski | foto Beata Wijatkowska, serwis freepik

Zostaw komentarz