fbpx

Pekin, Mao Zedong i jazz

23 listopada 2017
2 449 Wyświetleń

Na lot z Warszawy do Pekinu, z przesiadką np. w Kijowie, trzeba sobie zarezerwować co najmniej 14 godzin. Po wylądowaniu na stołecznym lotnisku, drugim co do wielkości na świecie, położonym 20 km od centrum Pekinu, w oczy rzucają się od razu dwie rzeczy – bardzo szczupli Chińczycy i wszechogarniający smog. Niektórzy do silnych pierwszych wrażeń zaliczają też rozczarowanie chińską kuchnią. A mimo to możliwość spędzenia choćby kilku dni w Pekinie jest przygodą życia.

 

W Chinach wszystko jest duże i daleko. Lotnisko obsługuje rocznie ponad 30 milionów podróżnych, hotele jednorazowo oferują noclegi dla kilkuset osób w ciągu doby, przemieszczenie się metrem z jednego końca miasta na drugi koniec zajmuje nawet kilka godzin (nic dziwnego, 17 linii liczy 240 stacji i prawie 600 km długości). W godzinach szczytu pracują tu etatowi popychacze, dzięki czemu przejazd do kolejnej stacji odbywa się w pozycji, w jakiej zostało się upchanym. Pekin jest ogromnym węzłem komunikacyjnym i widok rikszy już dawno został zastąpiony tuc tacami – miniaturowymi wagonikami z napędem na prąd i elektrycznymi miniautami. Stolica Państwa Środka (w Chinach używana nazwa to Beijing) liczy obecnie 20 milionów mieszkańców i 5 milionów samochodów. Jak widać, o intymność raczej może być trudno.

 

Kiedy niebo nie jest brązowe

 

Na zwiedzanie Pekinu najlepiej wybrać się w czasie świąt narodowych, kiedy nie pracują zakłady przemysłowe, dzięki czemu smog jest mniejszy, a niebo bywa niebieskie. Można wówczas w miarę swobodnie poruszać się po mieście, bez zagrożenia nabawienia się zapalenia spojówek, krtani czy oskrzeli i bez ochronnej maski na twarzy. Na satysfakcjonujące poznanie Pekinu trzeba przeznaczyć przynajmniej tydzień, choć zdarzają się i trzydniowe eskapady, a nawet dwu. Poszczególne miejsca znajdują się w dużej odległości od siebie, a każde z nich wymaga minimum kilku godzin uwagi. Listę absolutnych atrakcji turystycznych otwiera Wielki Mur (system fortyfikacji, którego pierwsza wersja powstała w III w p.n.e.), najbardziej charakterystyczny obiekt na ziemi widziany z kosmosu. Znajduje się zaledwie godzinę drogi od Pekinu. Mur liczy 2400 km, ale dla zwiedzających dostępnych jest kilka jego odcinków – Jinshanling, Mutianyu i Gubeikou oraz ten najbardziej komercyjny – Badaling. Na miejsce można dostać się autobusem albo kolejką linową, a część drogi powrotnej odbyć, zjeżdżając w czymś, co przypomina tor bobslejowy. Wybierając się na mur, trzeba pamiętać o wygodnych butach, bo fortyfikacje zostały zbudowane wzdłuż górskich grzbietów i składają się z niezliczonych stromych schodów.

Zakazane Miasto

 

Istnieje powiedzenie, że Zakazane Miasto i Wielki Mur to dwa miejsca, które powinien zobaczyć każdy Chińczyk, i to za życia. Ten największy gabarytowo obiekt zabytkowy w Pekinie większość zwiedzających uważa za przereklamowany, ale z całą pewnością to miasto w mieście znajduje się na szczycie listy „must-see”. Otoczony murem obronnym pałac cesarski dynastii Ming i Qing z kompleksem placów, ogrodów, fos, bram, świątyń i pawilonów został wzniesiony w XV wieku i od początku swojego istnienia symbolizował potęgę imperium, niezależnie kto w nim mieszkał, czy chińska arystokracja, czy mongolski najeźdźca. Pałac był zamieszkiwany przed rodzinę cesarską do 1924 roku. Zniszczone podczas II wojny chińsko-japońskiej Zakazane Miasto zostało odbudowane w 1965 roku. Niestety, większość pałacowych wnętrz jest zamknięta dla zwiedzających, poszczególne obiekty można jedynie oglądać z zewnątrz. Niespełnione oczekiwania rekompensuje widok na Zakazane Miasto i całą stolicę Chin, jaki rozciąga się ze wzgórza Jingshan, uznanego za centralny punkt Pekinu i zwieńczonego buddyjską świątynią. Widziana stamtąd panorama miasta uświadamia jego ogrom.

 

Z wizytą u wujka Mao

 

Historia Placu Niebiańskiego Spokoju, czyli Tiananmen, sięga 1417 roku. Zbudowany w kształcie litery T przez kilka wieków był otoczony siedzibami cesarskich urzędników. Zniszczony podczas powstania bokserów został odbudowany z okazji 10-lecia Chińskiej Republiki Ludowej, stając się tym samym największym publicznym placem na świecie. Na Tiananmen wszystko ma odpowiednie gabaryty – i 38-metrowy pomnik Bohaterów Ludu, i Mauzoleum Mao Zedonga, który rządził komunistycznymi Chinami do swojej śmierci w 1976 roku. Plac otaczają wysokie latarnie, na jego jednym skraju znajduje się Wielka Hala Ludowa, a na drugim Chińskie Muzeum Narodowe – relikty przeszłości, które tu, w ChRL, są zdumiewającą rzeczywistością. Na plac wchodzimy przez Bramę Niebiańskiego Spokoju od strony Zakazanego Miasta, która rozdziela świat sprzed rewolucji i świat współczesny. Na bramie znajduje się gigantyczny wizerunek Mao, nad którym podczas uroczystości państwowych partyjni dygnitarze pozdrawiają defilujące tłumy. Dokładnie w tym miejscu w październiku 1949 roku Mao proklamował Chińską Republikę Ludową, wiosną 1976 roku Chińczycy protestowali przeciwko rządom bandy czworga, a w czerwcu 1989 roku na placu doszło do krwawych zamieszek, podczas których zginęło ponad 240 osób. Dziś na tym wielkim placu każdego ranka na maszt wciągana jest flaga państwowa, podczas smogu na monitorach można obejrzeć sfilmowane wschody słońca i błękit nieba, a gdzieniegdzie widać żołnierzy trzymających wartę i policjantów pilnujących porządku.

 

Rikszą po Hutongu

To tu odnajdujemy prawdziwego ducha Pekinu. Hutong to ciągi niewielkich parterowych domów z szarej cegły, ze zdobionymi bramami i drzwiami, przedzielonych wąskimi uliczkami ze wspólnymi dziedzińcami, pełne knajpek, barów, herbaciarni, sklepów z pamiątkami i niewielkimi pensjonatami i hostelami. Tak wyglądała duża część mieszkalnego Pekinu, zanim nie zaczęły powstawać w stolicy w latach 50. i 60. nowoczesne dzielnice. Od średniowiecza do czasów rewolucji kulturalnej mieszkała tu arystokracja, rzemieślnicy i kupcy. Po Hutong jeżdżą riksze, za kilkadziesiąt juanów można tu odbyć prawdziwą podróż w czasie. To ostatnia chwila, aby poznać dzielnice dawnego pekińskiego mieszczaństwa. Hutongów jest coraz mniej, ale też jakby przeżywają swoją drugą młodość. Można się na nie natknąć w kilku miejscach Pekinu, m.in. znajdują się na wschód od murów Zakazanego Miasta.

Kaczka po pekińsku

 

Podobno najlepiej smakuje w Pekinie, ale są i tacy, którzy twierdzą, że w Warszawie. Tradycyjna Beijing Duck powinna mieć brązową, chrupiącą skórkę i delikatne soczyste mięso, ale trzeba uważać, bo można trafić na udko kurczaka w occie. Przy Glozy Plaza znajduje się najstarsza restauracja w stolicy. Bianyifang raczy klientów nieprzerwanie od 1416 roku kaczką pieczoną w zamkniętym piecu i podawaną w zapachach lotosu lub herbaty. Sam Pekin pachnie kuchnią od wczesnego rana do zmierzchu. Wszelkiego rodzaju punktów gastronomicznych i restauracji jest już ponad 60 tysięcy. Charakterystyczną cechą pekińskich kulinariów jest jedzenie przygotowywane na ulicznych straganach. Serwowane na patykach pieczone skorpiony lub genitalia zwierząt wyglądają interesująco, ale nie zawsze znajdują amatorów. Tradycyjne jedzenie to wszelkiego rodzaju zupy z warzywami, kawałkami mięsa i makaronu, niewielkie pieczone pierożki, ryżowe stożki podawane na słodko albo słono, bułki przygotowane na parze i setki innych smaków, kształtów i zawsze świeżych produktów. Dania małe, ale sycące, niekoniecznie na słodko, ale zawsze z aromatyczną herbatą.

 

Do Pekinu na „Syntonię”

 

Gastronomię w Pekinie najlepiej poznawać w dobrym towarzystwie. Tak przynajmniej twierdzi Mariusz Bogdanowicz, który zabrał LAJF-a w kilkudniową podróż do Pekinu w związku z zaproszeniem do udziału w największym festiwalu jazzowym w Chinach, jakim jest Beijing Nine Gates International Jazz Festival, a który odbywa się co roku w październiku. Mariusz Bogdanowicz Quartet zagrał muzykę z własnej płyty „Syntonia” (z greki: „współbrzmienie”). Jak się okazało, komunikatywność melodii i piosenek sprawdziła się również przed chińską publicznością. – W kwestiach kulinarnych najlepiej jest zapytać mieszkających tam Chińczyków, bo można się sparzyć. Niespodzianką była np. karta dań i alkoholi w popularnym klubie jazzowym DDC Duck Dawn Club, w której znalazła się napisana w naszym ojczystym języku pozycja pod tytułem Spirytus Rektyfikowany. Na każde pytanie Chińczycy uprzejmie odpowiadają ok., choć zazwyczaj nie rozumieją o co pytamy. Pobyt w Pekinie budzi mieszane uczucia. Np. Zakazane Miasto jest jedną z najsłynniejszych atrakcji Chin i zasłużenie, natomiast plac Tiananmen jest za duży, żeby go przejść w tę i z powrotem, bo zajmuje to kilka godzin, co wynika z komunistycznej gigantomanii. Pomimo tego, co dociera do nas na temat rozwoju gospodarczego Chin, to jednak nie można zapomnieć o tym, że komunizm nadal rządzi tu twardą ręką. Ale też nie można Pekinowi odmówić egzotyki i uroku – podkreśla jazzman.

 

Tekst Marta Mazurek, foto Mariusz Bogdanowicz

 

Zostaw komentarz