O bilansie zysków i strat, rozwoju Lublina, efektach przemyślanych strategii, ale i o codziennych spacerach po mieście z dr. Krzysztofem Żukiem, prezydentem Lublina, rozmawia Piotr Nowacki, foto archiwum prywatne.
– Ponad cztery lata temu gościł Pan na łamach naszego magazynu. Rozmawialiśmy o tym, co udało się zrealizować do tamtej pory. Mówił Pan m.in. o przebudowie placu Litewskiego. To się udało. A co z kolejnymi inwestycjami? Jak wypada bilans po kolejnych czterech latach?
– Rozpoczynając drugą kadencję, posłużyłem się metaforą przywołującą symbol domu. W ciągu pierwszych czterech lat udało nam się zbudować fundamenty naszego domu, jakim jest Lublin. Kolejne cztery lata to jego urządzanie, zadbanie o wnętrze, czyli wygodę i jakość życia. Patrząc na to, jak wygląda dziś nasze miasto i jego przestrzenie, myślę, że możemy być zadowoleni z tego, gdzie mieszkamy. W kolejnych latach chcemy zadbać o najbliższe otoczenie tego domu. Jeśli oczywiście mieszkańcy zaufają mojej skuteczności i ponownie powierzą mi misję kierowania ich miastem.
– A konkretnie? Jak przedstawia się bilans zysków i strat?
– Zdecydowanie wychodzimy na mocny „plus”. Dziś Lublin jest dobrze skomunikowany, właśnie oddaliśmy dla ruchu al. Tadeusza Mazowieckiego (przedłużenie ul. Bohaterów Monte Cassino), która będzie służyła mieszkańcom jako dojazd do obwodnicy miasta i połączenie dzielnic południowych z północnymi. Realizujemy duże inwestycje z udziałem środków europejskich, dzięki którym zdecydowanie usprawni się poruszanie po mieście. Z myślą o komforcie kierowców realizujemy przebudowę ul. Choiny, przedłużenie Dywizjonu 303 czy skrzyżowania ulic Krochmalnej z Diamentową. Z myślą o jakości przestrzeni przystąpiliśmy do rewitalizacji placu Litewskiego i deptaka. Dziś to zupełnie nowe miejsca z nowoczesną infrastrukturą służącą spędzaniu czasu przez mieszkańców. Multimedialna fontanna, na której wyświetlane są pokazy, co wieczór gromadzi setki, a nawet tysiące widzów. Ważną dla miasta inwestycją była modernizacja Stadionu Lekkoatletycznego, który po kilkudziesięciu latach gościł wybitnych sportowców zgromadzonych podczas Mistrzostw Polski Seniorów. Wielu z nich zachwycało się zarówno nową infrastrukturą, jak i atmosferą, którą mogliśmy poczuć przez tych kilka dni lipca. Niesamowite sportowe emocje towarzyszyły nam także podczas Mistrzostw Europy U21 i wielu imprez pływackich w nowoczesnym Aqua Lublin.
– Co w takim razie poczytuje Pan jako największe osiągnięcie w ostatnim okresie w Lublinie?
– Myślę, że poza inwestycjami, mieszkańcy zapamiętają wyjątkowy rok obchodów Jubileuszu 700-lecia nadania Lublinowi praw miejskich. Ten całoroczny festiwal stworzyliśmy wspólnie i wspólnie uczestniczyliśmy w jego wydarzeniach. Wywołał on ogromną dumę i modę na Lublin.
– A co odczytuje Pan jako porażkę?
– Żałuję, że pomimo prób, tylko w części udało mi się zbudować ponadpolityczne porozumienie sił tworzących Radę Miasta. Większość radnych mnie wspierała, żałuję że radni klubu PiS, mimo wielokrotnie wyciąganej ręki w ich kierunki, konsekwentnie głosowali przeciwko wszystkim budżetom i przeciwko wszystkim projektom, które tak służą mieszkańcom. Chciałbym, żebyśmy wszyscy czuli, że Lublin to przede wszystkim mieszkańcy i ich dobro, a nie przeniesiona na szczebel lokalny polityka warszawska.
– Często w swoich wypowiedziach odnosi się Pan do potencjału Lublina jako miasta akademickiego. Dlaczego miasto nie podejmuje działań, żeby zapobiec emigracji młodych ludzi?
– Wszystkie miasta akademickie borykają się z tym samym problemem. Mając co roku kilkanaście tysięcy absolwentów, nie mamy możliwości zagospodarowania ich wszystkich. Zależy nam na tym, żeby w Lublinie zostawali najlepsi, a ci, którzy już wyjechali, chcieli tu wrócić. Poza szeregiem działań realizowanych w tym kontekście, jak stypendia czy wspieranie tworzenia mikroprzedsiębiorstw dla młodych, największe znaczenie ma dostępność dobrej, ciekawej pracy, a taka może być dostępna tylko dzięki rozwojowi lubelskich firm i pozyskiwaniu nowych inwestorów tworzących nowe miejsca pracy. I ten cel konsekwentnie realizujemy z coraz większymi sukcesami. Dodam, że mamy już w Lublinie przypadki co najmniej dwóch firm informatycznych, które otworzyły tu swoje oddziały tylko dlatego, że ich pracownicy w innych miastach Polski chcieli wrócić do Lublina. Gospodarka Lublina jest w świetnym okresie rozwoju, dzięki zrealizowanym inwestycjom, przedsiębiorcom, którzy decydują się tu założyć swój biznes, wciąż pozostajemy w pierwszej lidze polskich miast, a bezrobocie w Lublinie spadło do najniższego poziomu od okresu transformacji – 6%. Duże znaczenie ma dla absolwentów naszych uczelni możliwość skorzystania z oferty zatrudnienia od razu po studiach lub w trakcie ich kończenia. Dlatego stawiamy na współpracę nauki i biznesu, tak by młodzi ludzie mogli decydować o przyszłym zawodzie, biorąc pod uwagę późniejsze zatrudnienie.
– Społeczeństwo Lublina starzeje się w zastraszającym tempie. Może to jednak za mało?
– Nasze działania skupiają się zarówno na przyciąganiu studentów, jak i kreowaniu dobrego rynku pracy. Dbamy o to, by Lublin był atrakcyjnym miastem do życia. Stale inwestujemy w infrastrukturę i oświatę. Chcemy, by młode rodziny miały zagwarantowane miejsca dla swoich dzieci zarówno w żłobkach, jak i przedszkolach, dajemy im także wsparcie w postaci dofinansowania do pobytu w tych placówkach, wprowadziliśmy także bezpłatne przejazdy dla dzieci i młodzieży komunikacją miejską. W ten sposób chcemy odciążyć budżety rodzinne i dawać zachętę do tego, by swą drogę kariery budować w Lublinie.
– Rozmawiamy podczas największej imprezy „eksportowej” Lublina, jaką bez wątpienia jest Carnaval Sztukmistrzów. Z czego jeszcze Lublin jest znany poza Lubelszczyzną?
– Carnaval jest jednym z wielkich festiwali, których co roku w Lublinie mamy kilka. Mam tu na myśli Noc Kultury, Jarmark Jagielloński, Europejski Festiwal Smaku i inne. To dzięki kulturze dziś w Polsce jesteśmy najbardziej rozpoznawani właśnie przez pryzmat świetnej, nieszablonowej oferty. O Lublinie mówi się też często w kontekście dynamicznego rozwoju gospodarczego, który możemy obserwować w ostatnich latach. Inne miasta zazdroszczą nam skuteczności w pozyskiwaniu środków europejskich i inwestycji, które tak zmieniają Lublin.
– Deklaruje Pan, że wydarzenia kulturalne mają być magnesem przyciągającym inwestorów. Tymczasem pomimo istnienia strefy ekonomicznej ciągle brakuje tzw. „kopa” inwestycyjnego w Lublinie. Przykładowo w Niepołomicach są fabryki Coca-Coli i MAN-a, we Wrocławiu Volvo, a w Rzeszowie inwestuje kapitał amerykański. Czego brakuje Lublinowi? Co jest barierą dla zewnętrznych inwestorów?
– Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Lublin od 2010 roku przeżywa boom inwestycyjny, zarówno pod względem miejskich inwestycji, jak i projektów biznesowych. Popatrzmy tylko na ostatni rok, który był owocny zarówno dla nowych inwestycji, jak i rozwoju biznesu w mieście. Bezrobocie osiągnęło najniższy poziom od okresu transformacji, spadając do 6%. W Lublinie panował przyjazny klimat dla prowadzenia działalności gospodarczej, co zaowocowało dużą popularnością Platformy Startowej „Connect” i inkubatorów przedsiębiorczości, które wspierały rozwój ekosystemu startupowego. Zbudowany ponad rok temu Invest-in-Lublin.com, który prezentuje ofertę inwestycyjną Lublina inwestorom polskim i zagranicznym, zyskał popularność równą stronom najaktywniejszych graczy na polskim rynku – Wrocławia czy Trójmiasta. W ostatnim czasie nasze miasto zostało wybrane przez kolejnych osiem firm z branży BSS, w tym przez jednego z największych dostawców usług finansowo-księgowych – firmę Vistra. Cieszy nas również dynamiczny rozwój oddziału Convergys w Lublinie, który został wybrany przez Samsung Electronics Polska do obsługi linii wsparcia sprzedażowego na rynku polskim. Ponadto, nowe inwestycje biurowe sprawiły, że podaż nowoczesnej powierzchni biurowej klasy A i B osiągnęła niemal 200 000 m2, co oznaczało wzrost o 20% rok do roku i osiągnięcie 8. pozycji w kraju wśród największych rynków nowoczesnej powierzchni biurowej kosztem Szczecina. Dlatego też główna nagroda w kategorii „Emerging City of the Year – Poland”, czyli „Wschodzące miasto roku” trafiła do Lublina. Wyróżnienie CEE Shared Services Awards, za wkład w rozwój sektora usług biznesowych, jest rokrocznie przyznawane miastom przez środowisko branży BSS w Europie Środkowo-Wschodniej. Odrodzenie lubelskiego przemysłu po trudnych czasach przełomu XX i XXI wieku możliwe było przede wszystkim dzięki utworzeniu Specjalnej Strefy Ekonomicznej Lublin. Nakłady na zrealizowane na jej terenie inwestycje przekroczyły już 1,5 mld zł, a liczba inwestorów sięgnęła 64. W mieście ulokowało się dziewięć nowych przedsiębiorstw przemysłowych, a kolejne sześć dokonało znacznych reinwestycji, m.in. Lubella i MW Lublin. W Lublinie powstanie Centrum Inteligentnego Przemysłu. Chcąc wspierać rozwój ekosystemu przemysłu motoryzacyjnego i maszynowego, w sposób analogiczny do odnoszącej sukcesy Lubelskiej Wyżyny IT powołaliśmy Lubelską Wyżynę Motoryzacyjno-Maszynową. Wzrost podaży hal przemysłowych i magazynowych w Lublinie był imponujący – w ciągu roku zwiększył się aż o 44%, do 160 000 m2. Kluczowa infrastruktura komunikacyjna dla przemysłu w mieście i jego okolicach jest wciąż rozbudowywana, dlatego spodziewamy się, że w kolejnych latach Lublin będzie jeszcze częściej wybierany jako miejsce inwestycji przedstawicieli nowoczesnego przemysłu.
– Przeciwnicy zarzucają Panu zadłużanie miasta.
– Lublin w ostatnich latach przeszedł prawdziwą rewolucję inwestycyjną. Nadrabialiśmy zaległości z poprzednich lat, kiedy inne miasta już inwestowały w infrastrukturę. W trakcie minionej kadencji zainwestowaliśmy ponad 3,5 mld zł, z czego 1,5 mld zł stanowiły środki europejskie, a w tej kadencji inwestycje sięgają kolejnych 2 mld zł. Średnio rocznie przeznaczamy na ten cel 1/5 budżetu miasta. Środki, które pożyczaliśmy, pracują na rzecz rozwoju miasta. Dzięki nim zbudowaliśmy lotnisko, Lublin jest lepiej skomunikowany, łatwiej o pracę, a mieszkańcy mają dostęp do zróżnicowanej i na wysokim poziomie oferty kulturalnej czy sportowej. Mieliśmy i mamy do czynienia z kumulacją wydatków inwestycyjnych wspomaganych finansowaniem zwrotnym, mając wkład własny, mamy możliwość konsumowania środków unijnych. Warto dodać, że zdecydowaną większość kredytów zaciągamy w międzynarodowych instytucjach finansowych – Europejskim Banku Inwestycyjnym oraz Banku Rozwoju Rady Europy, finansowanie w tych instytucjach należy obecnie do najtańszych zewnętrznych źródeł finansowania dostępnych dla samorządów. Nie bez znaczenia jest także fakt, że 700 mln zł obecnego długu Lublina to dziedzictwo po poprzednich latach, kiedy w Lublinie zrealizowano inwestycje na kwotę ok. 1,5 mld zł. W trakcie moich dwóch kadencji dług Lublina wzrósł o 650 mln zł, a majątek miasta podwoił się do 6 mld zł. To znacząca różnica pokazująca, że każda pożyczona złotówka wygenerowała majątek miasta o wartości 3 zł.
– Jak często chodzi Pan po mieście?
– Codziennie, bardzo często pieszo przemieszczam się pomiędzy spotkaniami. Lubię rozmawiać z mieszkańcami i obserwować codzienne życie miasta.
– A na co zwraca Pan największą uwagę?
– Najczęściej na rzeczy, które wymagają interwencji. Zwykle po drodze dzwonię do dyrektorów odpowiadających za poszczególne obszary i zgłaszam potrzebę jeszcze pilniejszego przyjrzenia się pewnym tematom. Może to wyglądać trochę na „ręczne sterowanie”, ale wynika to wyłącznie z troski o jakość przestrzeni naszego miasta.
– Co ostatnio przykuło Pana uwagę, co wymagało natychmiastowej interwencji?
– Mieliśmy kłopoty z firmą odpowiedzialną za koszenie trawników, która na samym początku sezonu, kiedy pracy było najwięcej, zerwała kontrakt. Przez długi czas mieliśmy problem z wyłonieniem następcy. Wolałbym, żebyśmy nie musieli zmagać się z takimi problemami.
– Jakiej kampanii wyborczej się Pan spodziewa?
– Liczyłem na kampanię merytoryczną, dyskusję o potrzebach Lublina, o tym, jak odpowiedzieć na potrzeby mieszkańców, ale póki co widzę w niej tylko politykę i uszczypliwości. Możemy jednak rozmawiać i w taki sposób, pytanie tylko, jaka z tego jest korzyść dla mieszkańców.
– Będzie bardziej merytorycznie czy emocjonalnie?
– Nie powiedziałbym, że emocjonalnie, na pewno też nie merytorycznie, na pewno politycznie.
– Na czym opiera się Pański program wyborczy, co może nas zaskoczyć? Jakie będą najważniejsze punkty programu? Na co mieszkańcy Lublina mogą liczyć?
– To jest kontynuacja strategii, którą przyjęliśmy i konsekwentnie realizujemy. Ona prowadzi Lublin z pozycji zapomnianego miasta na wschodzie Polski, jakim był jeszcze kilkanaście lat temu, do roli nowoczesnej metropolii służącej całemu regionowi, która jednocześnie jest bardzo przyjazna dla mieszkańców. Mój program będzie się skupiał na tych obszarach, które są kluczowe, by dokończyć plan na Lublin, który tworzyliśmy wspólnie z mieszkańcami.
– Czas urlopów w pełni. Przed Panem okres wytężonej pracy związanej z wyborami. W jaki sposób prezydent Lublina spędza wakacje?
– W wakacje staram się zwykle znaleźć kilka dni na odpoczynek. Bardzo lubię polskie góry i spacery po połoninach. Dużą frajdę dają mi aktywne wędrówki oraz wycieczki szlakami rowerowymi.
– Jednocześnie kończy i zaczyna Pan pewien etap…
– Wystarczy spojrzeć, jak zmienił się Lublin. Ci, którzy próbują nam wmówić, że tak nie jest, zaklinają rzeczywistość. Abyśmy pozostali na tej ścieżce dynamicznego rozwoju, bardzo ważna jest jednak większość w Radzie Miasta, która będzie popierała przyjętą przeze mnie Strategię dla Lublina.
Dr Krzysztof Żuk, rocznik 1957. Pochodzi z Krasnegostawu, ukończył I LO w Świdniku. Ekonomista, samorządowiec, od 2010 r. prezydent Lublina. Od zawsze jego pasją jest ekonomia, w wolnym czasie lubi sięgać po najnowsze publikacje naukowe związane z makroekonomią, ale też publikacje historyków czy ludzi związanych z Lublinem. W wolnym czasie jeździ na rowerze i pracuje w ogrodzie. Lubi zwierzęta. W ubiegłym roku przygarnął porzuconego kota, ma suczkę Leję.