tekst Marta Mazurek, foto Olga Michalec – Chlebik
Dziewięć owiec i jeden baran przez całe lato prawie codziennie wypasały się na łące w pobliżu zalewu Zemborzyckiego w Lublinie. Wraz z początkiem jesieni zwierzęta wracają do zagrody i domu swojego opiekuna, które znajdują się pod Lublinem. Co owce robiły nad zalewem ? Regularnie kosiły prawie hektar łąki.
To był wakacyjny plan Jacka Sokołowskiego, młodego inżyniera z lubelskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, który w ten sposób przygotowuje się do napisania pracy magisterskiej. Jego eksperyment dotyczy zachowania owiec w warunkach miejskich. Wypas rozpoczął się w czerwcu, powinien zakończyć się w październiku, ale owce nad zalewem będą pojawiać się też zimą – głównie treningowo i rekreacyjnie. Przy okazji nadal będą skubać trawę, ponieważ zwierzęta mają w naturze wygrzebywanie trawy spod śniegu, znajdując w ciągle zielonych źdźbłach witaminy, aminokwasy i mikroelementy. Żeby wypas był skuteczny na jednym hektarze potrzeba 15 owiec jedzących trawę od świtu do zmierzchu. W Lublinie wypas odbywa się na łące liczącej 5 ha łące. Jackowi Sokołowskiemu zależy na powrocie do tradycji wypasania owiec w otwartych przestrzeniach w mieście i na obrzeżach aglomeracji. W niektórych miastach Europy owce już zastąpiły kosiarki. Tak jest w miejskich parkach w Paryżu, Rzymie i Londynie, a także na lotnisku w Zaventem pod Brukselą, gdzie zatrudnienie znalazło kilkadziesiąt owiec. W Monachium obliczono, że dzięki owcom kasa miejska zaoszczędza rocznie nawet 100 tys. euro.
Stado koszące trawę przy ul.Żeglarskiej w Lublinie liczy obecnie 10 sztuk, którym opiekują się dwa owczarki szwajcarkie Mia i Amishi. Ich opiekun pochodzi z Lubuskiego, a Lublin wybrał z uwagi na behawiorystykę, którą można studiować na Uniwersytecie Przyrodniczym. Od dziecka interesował się owcami, poznawał ich rasy, zachowania. Okazało się, że lubelska uczelnia ma własne duże stada owiec. Odtwarza również rodzimą rasę świniarek. – Jeśli chodzi o wprowadzenie owiec na tereny miejskie to musimy się głównie skupić się na tym, żeby te zwierzęta czuły się tam dobrze. Badamy to stopniowo i sprawdzamy jak się adoptują do takiego środowiska. Stwarzamy im bezpieczne warunki wypasu, pamiętając, że jest to naturalny sposób wykaszania terenów, które często sprawiają trudność jak rowy, skarpy, czy mniej użytkowane tereny zielone – mówi Jacek Sokołowski.
Wypas owiec w warunkach miejskich lub podmiejskich nie jest nowy W 1735 roku angielski arystokrata Charles Hamilton zamienił wrzosowiska otaczające jego posiadłość w piękny ogród krajobrazowy. Aby mieć czym karmić owce, posiał tam rzepę. Owce sprawdziły się w stu procentach. Nie tylko zrezygnował z używania kosy ale też zyskał na tym, co dostawał w zamian – wełnę, mleko, oczyszczony z chwastów ogród oraz naturalny nawóz.