Wymagają nawet całego dnia pieczenia, ale są warte poświęcenia im czasu i uwagi. Doskonałe jako słodka przekąska, znakomite na świąteczny prezent.
Kruche ciasto robię na oko, dodając mąkę w zależności od tego, jak ono układa się w dłoni. Nie powinno być zbyt twarde, z pewnością jednolite i w miarę elastyczne: 500 g mąki pszennej, trzy zimne żółtka, prawie kostka zimnej margaryny, pół szklanki cukru. Po wyrobieniu ciasto dzielimy na mniejsze części i wkładamy do lodówki na około godzinę. Rozwałkujemy jak najcieniej na stolnicy posypanej mąką. Wykrawamy foremką w kształcie gwiazdki i układamy na blasze. Następnie każdą gwiazdkę smarujemy białkiem. Ciastka wstawiamy do nagrzanego do około 200 st. C piekarnika. Pieczemy około 10 minut, sprawdzając, czy nie bardzo się przypiekły – musimy je albo szybciej wyjąć z piekarnika, albo zmniejszyć temperaturę.
Kiedy po kuchni snuje się zapach pieczonych ciastek, przygotowujemy lukier. Kiedyś wydawało mi się, że to nie wiadomo jaki stopień wtajemniczenia. Ale moja Mama uświadomiła mi, że lukier można przygotować na trzy sposoby w zależności od posiadanych składników. Ten najprostszy, pamiętający trudne czasy w zaopatrzeniu, można zrobić z cukru pudru i wody (jeśli nie ma cukru pudru, należy zmielić zwykły cukier w młynku do kawy). Stopień nieco bardziej zaawansowany to cukier puder połączony z sokiem z cytryny. I jeszcze ten najbardziej wysmakowany – cukier puder dodany do roztopionego masła i obficie skropiony sokiem z cytryny. Co bardziej wtajemniczeni przyrządzają jeszcze inny rodzaj – tzw. lukier królewski z dodatkiem ubitych białek. Ot i cały sekret.
Wystygłe ciastka dekorujemy kroplą lukru i usadawiamy w niej część włoskiego orzecha. Cienkie płatki ciasta mogą sporo czasu poleżeć, ale zazwyczaj znikają chwilę po podaniu na stół. I nic dziwnego.
Smacznych Świąt Bożego Narodzenia!
Marta Mazurek