Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, czym jest maksymalizm, nie wyrecytowałabym wyklepanej na pamięć regułki, nie wskazałabym konkretnych zasad przy urządzaniu wnętrza w tym stylu. Zamknęłabym oczy i opowiedziałabym o Pati Robins, która jest szaloną maksymalistką, miłośniczką czerni i specjalistką w łączeniu tego w spójną całość. Nie znam nikogo z internetowego świata wnętrz, kto by nie miał, w mniejszym lub większym stopniu, styczności z czterema kątami Pati. Na 59 metrach walijskiego domu Polka stworzyła prawdziwe dzieło sztuki, które podziwiam zawsze z zapartym tchem, niezmiennie od lat. Dokładnie od ponad sześciu, kiedy to po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia jej domu. Na jednej z grup wnętrzarskich pojawił się post, na widok którego zdołałam wydusić jedynie „wow!!!”.
Wszystko za sprawą czerni i niebanalnych dodatków, które w tych oryginalnych wnętrzach wiodą prym. Niestety byłam w mniejszości, bo wnętrza Pati spotkały się wtedy z wielką krytyką. „Jaskinia”, „jak w grobie”, „piekło”, tak określali jej dom internauci, a ja przecierałam oczy ze zdumienia. Po pierwsze dlatego, że nie rozumiałam, dlaczego tak piszą, po drugie nie wierzyłam, że można tak pięknie mieszkać.
Wiedziałam, że za kilka lat wszyscy ci, którzy z taką łatwością wystukiwali na klawiaturze niepochlebne słowa, będą bić się w piersi. Nie pomyliłam się! Dziś Pati Robins to marka sama w sobie. Kobieta orkiestra, z talentem do urządzania wnętrz, do fotografii i projektów DIY. Prawdziwa maksymalistka, dla której nie ma rzeczy niemożliwej do zrobienia. Misa z papieru, sztukateria, montaż drzwi czy położenie płytek to dla Pati żaden problem. Jej dom przez to jest jeszcze piękniejszy, bo wszystko zaprojektowała i wykonała sama.
Poradziła sobie również z wkomponowaniem sprzętów niepełnosprawnego męża, do tego stopnia, że platforma schodowa na pierwszy rzut oka jest praktycznie niewidoczna. Widoczne są natomiast dodatki i tekstylia, których dobór nie jest przypadkowy. Pati dba o każdy detal dekoracji w najmniejszym szczególe. Wszystkiego jest dużo, jak przystało na maksymalistkę, ale dobrze dobrane do siebie dodatki tworzą bardzo przytulne wnętrza. Lampy, obrazy, sprzęty kuchenne, roślinność, ceramika, poduchy czy dywany to starannie dobrane, zazębiające się jak puzzle elementy.
Jest dużo wzorów, kształtów, materiałów, obrazów i zwierzęcych motywów. W wiatrołapie wita nas lampa, klatka z ptakami, którą Pati zrobiła sama. Po przekroczeniu salonowego progu można spotkać misia, stolik pomocniczy, którego podstawą jest podobizna niedźwiedzia. Ściany ozdabiają obrazy z końmi i kotami oraz sztuczna głowa osła. W sypialni nad łóżkiem państwa Robins wisi czaszka kozła, a ścianę zdobi tapeta z małpim gajem. W tych niepowtarzalnych wnętrzach na uwagę zasługują również lampy, które stanowią sporą część dekoracji. Buldog z abażurem na głowie niczym melonikiem, małpa i mysz trzymające w łapkach żarówki czy nogi flaminga jako podstawa.
Dużo jest fajansowych figur o pękatych kształtach, śmiesznych plakatów, koszy, kaktusów. Każdy kąt w tym szalonym domu przestudiowałam tak dokładnie, jak kodeks przed egzaminem z prawa cywilnego. I tak jak w prawie wciąż są nowelizacje, tak wnętrza Pati co chwilę się zmieniają. Jednak ona sama konsekwentnie trzyma się swojej kolorystyki. Wszędobylską czerń otaczają kolory ziemi i ich pochodne. Dużo tu musztardowej żółci, piaskowego beżu, skalistej szarości i różnych odcieni zieleni. W domu Pati nie zobaczymy żywej roślinności. Wszystkie kwiaty są sztuczne, gdyż jak sama twierdzi, do żywych nie ma ręki. Chociaż patrząc na ogrodową florę, myślę, że nie jest to prawda. Jej ogród jest tak samo urodziwy jak dom.
Trawy i krzewy otaczające drewniany taras dodają egzotycznego charakteru, a dzięki starannie dobranym meblom i dodatkom ta przestrzeń w okresie letnim zamienia się w dodatkowy pokój. Za sprawą drewna, wikliny i tekstyliów można przyjemnie spędzić czas w przytulnym wnętrzu niezamkniętym sufitem.
Jeżeli ktoś uwielbia we wnętrzach dużo i żeby było naprawdę ładnie, a nie potrafi określić swojego stylu, to powinien zajrzeć w te kąty. Odpowiedź kryje się właśnie w nich. Projekty Patrycji są inspirujące, a ona sama zawsze służy radą. Wszystko jest spójne, kompletne, odważne. Skąd u Pati taka odwaga do czerni i miłość do maksymalizmu, nie wiem, wiem natomiast, że ryzyko i odwaga przy urządzaniu wnętrz się opłacają, bo jej dom zapada w pamięć, a ludzie chcą go oglądać. Zapewne nie jestem obiektywna, bo jej styl jest bliski memu, ale trzeba przyznać, że nie da się koło tych wnętrz przejść obojętnie. Ci, co kiedyś wróżyli Pati klęskę, mówiąc, że czarno to widzą, teraz na pewno wiedzą, jak bardzo się pomylili.
tekst Magdalena Krut | foto Pati Robins
BLOG: https://www.style-squeeze.com/
Instagram: https://www.instagram.com/patirobins/
Miło nam poinformować naszych czytelników, że Magdalena Krut wzięła udział w programie z cyklu “Odpicowane mieszkanie” w Dzień Dobry TVN, gdzie pokazała eklektyczne wnętrza swojego mieszkania i opowiedziała o nim w rozmowie z Katarzyną Jaroszyńską: https://dziendobry.tvn.pl/a/eklektyczne-mieszkanie-w-lublinie-dodatki-sa-najwazniejsze-identyfikuja-mnie-jako-gospodynie
Natomiast tutaj można przeczytać poprzedni artykuł naszej autorki, poświęcony początkom jej zainteresowań aranżacją wnętrz i urządzaniu jej mieszkania, w którym postawiła na tak bliski jej maksymalizm: https://lajf.info/z-milosci-do-niedoskonalosci/