Kryzys postcovidowy, gwałtowny rozwój gospodarczy w 2021 roku i związane z nim spekulacje na rynkach energii – węgla, gazu i ropy, w niektórych przypadkach nawet w granicach 500–800%, spowodowały gwałtowne wzrosty jej cen na przełomie 2021 i 2022 roku. Gdy spodziewaliśmy się, że sytuacja, wraz ze zbliżającą się wiosną, ustabilizuje się, pojawił się drugi kryzys – wojna w Ukrainie i ponowny gwałtowny wzrost cen nośników energii, np. węgiel zdrożał z 50$ do nawet 450$ za tonę, co oznacza podwyżkę z 200 zł do 2000 zł. Naturalną konsekwencją jest podniesienie końcowych cen energii, co na koniec przekłada się na sytuację całych gospodarek oraz poszczególnych gospodarstw domowych i firm.
W związku z powyższym zamierzenia Unii Europejskiej w kwestii walki ze zmianami klimatycznymi i związane z nimi inwestycje w odnawialne źródła energii wraz z jednoczesnym odchodzeniem od paliw kopalnych i węglowodorów musiały ulec weryfikacji. Stanęliśmy bowiem nie tylko w obliczu walki z globalnym ociepleniem, lecz również wobec zmagań o dostęp do źródeł energii, a co za tym idzie, o bezpieczeństwo życia ludzi i funkcjonowania wszystkich gałęzi przemysłu oraz całych gospodarek.
Niezależnie od przebiegu wojny, w tym czasu jej trwania, wszystko wskazuje na to, że Unia Europejska idzie w kierunku przyspieszenia zmian związanych ze zwiększeniem udziału odnawialnych źródeł energii oraz źródeł, które są zdywersyfikowane i w znacznym stopniu niezależne od importu surowców (przede wszystkim ze Wschodu, czyli z Rosji) w końcowym zużyciu energii brutto. Nie są to łatwe procesy, a obecne przymiarki (pomijam szkodliwe dla gospodarki nawoływania do natychmiastowej rezygnacji z importu ze Wschodu) zakładają realną możliwość stopniowego uniezależnienia się od importu nośników energii ze Wschodu w przeciągu nie krótszym niż najbliższe 5 lat. Jest to związane m.in. z tym, że w Polsce aż 70% ropy pochodzi z Rosji, tłoczonej ropociągami głównie do rafinerii w Płocku, dedykowanej technologicznie do jej specyfiki, a nie transportowanej pociągami czy statkami. Dlatego nie jest możliwa zamiana tej ropy na inną z dnia na dzień. Podobnie nie zmniejszymy od razu 50% udziału gazu z Rosji w naszej konsumpcji w gospodarce. Podsumowując – nagłe odejście od obecnego, najtańszego sposobu dostarczania nośników energii, czyli rurociągami w przypadku ropy i gazociągami w przypadku gazu, na rzecz innego jest niemożliwe technicznie i technologicznie, a biznesowo niebezpieczne dla gospodarki i konsumentów, gdyż grożące jeszcze większymi wzrostami cen nośników energii i tym samym cen wszystkiego, czyli dalszą inflacją.
Niezależnie od powyższego, jako pozytywny aspekt aktualnej sytuacji należy wymienić rozmowy o tym, by dla zrównoważenia powyższych źródeł energii zastosować inne, uzupełniając źródła czyste, ale mniej stabilne, czyli przede wszystkim wiatrowe i fotowoltaiczne, zależne jednak od pory roku, dnia oraz pogody. Tym rozwiązaniem na okres przejściowy mógłby się stać węgiel, którego zużycie dzisiaj w polskiej energetyce wynosi ok. 75%, oczywiście z ciągłą tendencją spadkową. Potrzeba jednak reformy systemu opłat za emisję CO2 na poziomie UE i wyeliminowanie spekulacji giełdowych tym instrumentem, aby się to opłacało. Długodystansowo musimy też sięgnąć po energetykę jądrową. Dla przykładu we Francji aż 60–70% źródeł wytwórczych stanowią te elektrownie, pracujące bądź co bądź całą dobę, przez okrągły rok. My nie będziemy mieli takiego jej udziału, ale poziom 10–20 % jest konieczny i wyobrażalny w ciągu 10 lat. Obok dużej elektrowni ciekawym rozwiązaniem są małe reaktory jądrowe (wystarczające dla niedużego miasta), przewidziane na 25–30 lat, zakopane w ziemi i tam pozostające po wygaszeniu. Jednak ta technologia z USA jest jeszcze niesprawdzona na większą skalę. Elektrownie gazowe z kolei przy tych wahaniach cen gazu są nieprzewidywalne cenowo w użyciu.
Warto więc zastanowić się nad tym, jak rysuje się najbliższa przyszłość energetyki polskiej w kwestii niskoemisyjnych źródeł.
Należy się spodziewać, że na poziomie europejskim, a za tym i polskim, gwałtownie przyspieszą ułatwienia w zakresie inwestycji w fotowoltaikę, biogaz, a przede wszystkim energetykę wiatrową, poprzez m.in. zmniejszenie tzw. bariery odległościowej, która dzisiaj nie pozwala budować wiatraków, jeśli w promieniu dziesięciokrotnej ich wysokości wraz ze śmigłem znajduje się budynek mieszkalny. Normy zarówno w polskim, jak i unijnym prawodawstwie będą podwyższane, jeśli chodzi o udział energii odnawialnej w całkowitym jej zużyciu brutto, więc ułatwienia prawne też muszą nadążać. Kolejnym elementem, na którego rozwój położony będzie nacisk, to maksymalna autokonsumpcja w czasie rzeczywistym tej energii, a także jej magazynowanie, co obecnie prawie nie istnieje. Szereg wielkich firm przygotowuje już ogromne magazyny po 50 MW i więcej. Powstaje kilkaset projektów, których celem będzie obok jej magazynowania także stabilizacja sieci, by można było energię z OZE, gdy jest w danej chwili niepotrzebna, zmagazynować i przesunąć ją o kilka czy kilkanaście godzin i uwolnić do sieci, gdy jest potrzebna. Dzięki temu niebawem (za kilka lat) nie trzeba będzie niemal korzystać ze źródeł węglowych czy gazowych, zanieczyszczających atmosferę lub horrendalnie drogich.
Następnym etapem będzie przetworzenie tej energii, zarówno na bieżąco pozyskiwanej, jak i zmagazynowanej w nośnik, który da się przewozić, tj. na wodór, stanowiący również zmagazynowaną energię, ale możliwą do transportu pojazdami i zatankowania w dowolnym miejscu, np. do pojazdów osobowych, tirów czy transportu kolejowego, a także w ciepłownictwie itp.
Te wszystkie działania spowodują, że bilans energetyczny będzie bardziej zrównoważony, bezpieczny i niezależny od czynników zewnętrznych. Dzisiaj, jak nigdy wcześniej, każdy zdaje się rozumieć, jak ważny jest własny system energetyczny – kontrolowany, pewny i bezpieczny. Bezpieczeństwo energetyczne, obok walki z zanieczyszczeniem środowiska, staje się obecnie priorytetem i razem wyznaczać będą główne kierunki zmian globalnych, bardzo szybkich, rewolucyjnych dla całego systemu energetycznego, gospodarek i życia każdego z nas.
Równie ważnym kierunkiem przemian w naszym kraju i zarazem kolejnym wyzwaniem jest dążenie do rozproszenia źródeł wytwarzania energii. Obecnie w przypadku Polski Wschodniej energia przesyłana jest tu głównie ze źródeł wytwórczych skumulowanych za Wisłą – Kozienic, Połańca czy na południu Stalowej Woli, czyli na dystansie 200–300 km. W wyniku tego energia, docierająca zwłaszcza do powiatów wschodnich, peryferyjnych, jest bardzo złej jakości i obszar ten w każdej chwili, przy pewnych niedoborach czy awarii linii, zagrożony jest wielkimi turbulencjami. Z tych też względów tereny te są ubogie społecznie i gospodarczo. Ubóstwo energetyczne, które je cechuje, jest główną barierą ich rozwoju oraz zapóźnienia.
Dlatego kolejnym ważnym krokiem na drodze ku stabilizacji energetycznej i zrównoważonemu rozwojowi jest doprowadzenie, po wielu latach przygotowań koncepcyjnych, prawnych, a także niestety blokadach przez wielkich wytwórców monopolistycznych, głównie węglowych (państwowe koncerny), do uchwalenia kolejnych zmian w ustawie o odnawialnych źródłach energii, które te zmiany umożliwią. Zapowiedzi są dobre, niestety wydłuża się to w czasie. Pozwoliłoby to faktycznie budować energetykę obywatelską, rozproszoną, bliską, w postaci tzw. społeczności energetycznych, czyli: klastry energii, spółdzielnie energetyczne i inne związki celowe, m.in. samorządowe, których celem będzie wytwarzanie, zarządzanie i zbilansowanie w sposób zrównoważony energii we wspomnianych wyżej obszarach peryferyjnych Polski, tak aby mogły osiągnąć maksymalną samowystarczalność u siebie na miejscu, z wykorzystaniem miejscowych zasobów. Założenia przewidują, że od 40 do nawet 90% produkcji na miejscu zaspokoi własne potrzeby, a połączenie z zewnętrzną siecią będzie jedynie dopełnieniem i zabezpieczeniem ciągłości. To bardzo dobre rozwiązanie, które ma działać w obie strony – te małe lokalne systemy (maksymalnie powiat), obecnie półwyspowe, docelowo w pełni samowystarczalne energetycznie, w przyszłości mają być też stabilizatorem ogólnej sieci i w razie dużych przerw czy blackoutów, będą elementem odtworzenia w niej napięcia i powrotu do używalności.
Urzeczywistnienie powyższych zamierzeń wymaga co prawda czasu i pieniędzy, niemniej to się dzieje powoli, a w najbliższej perspektywie mamy konkretne możliwości finansowania tych procesów. Przewiduje to strategia UE na 2030 i 2050 rok, kiedy mamy uzyskać całkowitą zeroemisyjność. Miejmy nadzieję, że polski rząd nieco ustąpi w kwestii praworządności, a Bruksela złagodzi swoje stanowisko wobec Polski, a także nie będzie innych elementów blokujących w kontekście sytuacji w Ukrainie. Przed nami trzy wielkie fundusze unijne, które mogą być źródłem ogromnych zmian w Polsce, z których jako kraj „węglowy” możemy najwięcej w UE skorzystać spośród wszystkich państw. Pierwszy to Fundusz Modernizacji – głównie dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, liczony w miliardach euro, z których Polsce może przypaść ponad 40%. Dzisiaj ten udział szacuje się na ponad 20 mld euro, czyli ok. 90 mld zł. Drugie źródło to europejski, a w naszym przypadku Krajowy Plan Odbudowy – kolejne dziesiątki miliardów euro, z przeznaczeniem na walkę m.in. ze zmianami klimatycznymi. Na koniec kolejna „siedmiolatka Unijna”, czyli mocno opóźniony, w naszym przypadku, budżet unijny na lata 2021–2027 – podobnie duże środki, z których ponad 30% przeznaczonych jest na wyżej wspomniane obszary. Najszybciej, bo już w okresie marzec – kwiecień, początek maja, odbędą się w województwie lubelskim, jeszcze w ramach poprzedniej perspektywy 2014–2020, czyli takiego ostatniego małego wsparcia postcovidowego, konkursy w trzech obszarach: dla małych instalacji OZE do 0,5 MW, dla termomodernizacji budynków z ewentualnym montażem czystych źródeł wytwórczych i dla instalacji większych – od 0.5 do 2 MW. Kwoty dotacji nie są wysokie, ale działając w oparciu o nie, również można coś zmienić.
Zapraszamy teraz i w przyszłości wszystkie podmioty zużywające znaczące ilości energii do wielowątkowej i wielopłaszczyznowej współpracy. W każdym z tych obszarów mamy ogromne, wieloletnie (ponad 20-letnie) doświadczenie i znaczące sukcesy, mierzone dziesiątkami zrealizowanych projektów dla nas i dla naszych klientów, a także posiadaniem klastra energii, certyfikowanego i wyróżnionego przez Ministra Energii za innowacyjność.
tekst Krzysztof Szydłowski | foto Grupa SIS Sp. zo.o.
GRUPA SIS ul. Długa 5 | 20-346 Lublin tel. 81 534 32 00, k. 507 195 785 www.oze-invest. plbiznes@op.pl