Mało kto wie, że pierwszy model Renault Espace został zaprojektowany w 1970 roku, a produkcję auta kilkanaście lat później zapoczątkowała podróż ówczesnego dyrektora generalnego koncernu Renault do USA. Tysiące przejechanych mil, szerokie autostrady oraz podróż wygodnym amerykańskim minivanem zrobiły swoje. W 1984 roku Renault podbił rynki europejskie pierwszym autem typu van.
I oto mija trzydzieści lat i okazuje się, że po wypuszczeniu kilku wersji tego auta po raz kolejny projektanci z Renault przy tworzeniu nowego Espace odnoszą sukces. Nowy Espace, którego mieliśmy możliwość użytkować, mocno odbiega od wersji typu van, stając się typowym crossoverem. Czy słusznie? Pewnie tak, statystyki wskazują, że obecny nabywca chętniej kupuje crossovera, który łączy w sobie cechy kilku klas samochodów. Po latach wysługi praktyczny rodzinny van traci zainteresowanie wśród nabywców. Zapewne też dlatego francuski producent połączył dwa w jednym, tracąc jednak na gabarytach wewnętrznych poprzez obniżenie nadwozia o ponad sześć centymetrów i zwiększając jednocześnie rozstaw osi o ponad półtora centymetra. Dzięki temu zabiegowi samochód jest mniej podatny na boczne podmuchy i lepiej trzyma się drogi. Podróżując nowym Espace, zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni promieniem skrętu. Duże gabaryty przestrzeni powinny być tego zaprzeczeniem, a tu nic z tego. Auto zostało wyposażone w system Multi-Sense, którego zadaniem między innymi jest kontrola nad systemem 4Control (4 koła skrętne). W przypadku małych prędkości do 60 km/h koła tylne skręcają się w odwrotnym kierunku do kół przednich o ponad trzy stopnie, natomiast przy większych prędkościach powyżej 60 km/h idą w tym samym kierunku. Proszę się jednak nie obawiać – aby system się aktywował, ruchy kierownicą muszą być duże. Wrażenia na ciasnych parkingach czy też na krętych drogach odczuwalne i miło zaskakujące. Układ odpowiada również za sterowanie elektroniczne amortyzatorami, w zależności od trybu jazdy, a mamy ich aż cztery do wyboru: eco to mało wrażeń, no ale jesteśmy eco (kolor podświetleń kabiny jest wówczas zielony), komfort – doznań co niemiara: miękkie zawieszenie i masaże relaksujące w przednich fotelach (kabina podświetlona jest na kolor niebieski). Kolejnymi z trybów jazdy są neutralny i oczywiście sport. Ten ostatni daje fajne doznania nawet w przypadku silnika, w jaki była wyposażona nasza jednostka – 1,6 dCi o mocy 160 KM. Jednak spalania nijak nie udało nam się doprowadzić do deklarowanych przez producenta wartości. No cóż, tłumaczyć to może tylko ten fakt, że bardziej odpowiadał nam tryb jazdy sport niż eco.
Podróżując po bezdrożach Lubelszczyzny, trudno było nie docenić bogatego wyposażenia auta. W standardzie nowego Renault Espace znajdziemy między innymi reflektory full LED, asystenta pasa ruchu, radar mierzący odległość od poprzedzającego pojazdu, asystenta martwego pola czy też asystenta parkowania, który zaparkuje za nas w zależności od układu miejsc parkingowych równolegle, prostopadle lub też pod skosem. Wersja, którą testowaliśmy, to Initiale Paris, najbogatsza z dostępnych. Firma BOSE wyposażyła ją w system nagłośnienia. Szkoda tylko, że firma Renault odeszła już całkowicie od wyposażenia swoich modeli w czytnik płyt CD.
Reasumując nasze doznania, z całą pewnością można stwierdzić, że trzydziestolatek Renault Espace jest w znakomitej formie, co jego producentowi wróży duży sukces.
Tekst i foto Piotr Nowacki