fbpx

JAZZ

21 grudnia 2018
1 750 Wyświetleń

Pierwsze dźwięki fortepianu, walking sekcji i ON, wkrótce dołącza się i ONA… LOVE IS HERE TO STAY. On lat 92, zawsze elegancki, z lekką chrypką, ONA dużo młodsza, piękna, frazuje i brzmi jak Diana Krall. Tony Bennett śpiewa „taktownie”, pozostawiając partnerce miejsce na jej interpretacje. Swobodni, oboje nie zapominają o towarzyszącym im trio. Tradycyjne to, ale dające słuchaczowi wrażenie, że ONI nic nie muszą udowadniać, ONI są. Taka muzyka, taki styl, to, co lubimy najbardziej. Poczucie luksusu, zapachu elegancji i wytworności stylu, jakości ekskluzywnych hoteli, klubów. Oczami wyobraźni widzimy Billy’ego Charlapa za fortepianem, pośrodku na wysokim stołku Petera Washingtona z kontrabasem, a za perkusją Kenny’ego Washingtona. Dwa hokery, stolik, dyskretne oświetlenie i mikrofony dwa, Diany i Toniego. Glamour & romance. Bo to taka właśnie płyta, muzyka. 12 kanonicznych utworów kompozycji George’a Gershwina z tekstami jego brata Iry (dwa napisał George da Silva). Niby proste, a tak rzadko dostajemy tak szlachetny i wytworny podarunek (tuż przed świętami). Nucimy, kołyszemy się i dziękujemy, że są z nami, oby jak najdłużej.

Tony Bennett & Diana Krall – Love is here to stay – with The Bill Charlap Trio. Verve 2018

By dalej pozostać w doskonałym nastroju – ŚWIĄTECZNYM, zmieńmy płytę na długo oczekiwanego Michaela Bublé. Choroba dziecka, walka i szczęśliwy finał zaowocowały płytą o wymownym tytule/symbolu – love/serce. To zbiór 11 tematów, wielkich przebojów i niezapomnianych melodii. Orkiestra, jak to w stylu Michaela, sekcja dęciaków to petarda, a jej doładowanie to sekcja rytmiczna, precyzyjnie nabijająca rytm. By dźwięk był pełen, sekcja smyczków dopełnia całości, nie pozostawiając miejsca na jakieś zbędne nuty. I ON, zabiera całą przestrzeń i porywa słuchaczy – nie bierze jeńców. Zaczynając delikatnie od „When I fall in love” Nat King Cole’a subtelnie i delikatnie buduje takie napięcie między słuchaczami, że są jak zahipnotyzowani. W „La Vie En Rose” zaprosił do duetu amerykańską wokalistkę Cecile McLorin Salvant. Skrzypce, akordeon, swobody duet z francuskim tekstem, klimatyczne. „My Funny Valentinne” to hit. Znam-y wiele wykonań, Franka Sinatry, Chata Bakera, ale ON powala. Jest coś w tej aranżacji takiego „bondowskiego”. Bawi się razem z nami i ON wie, że nam to się podoba. Na płycie zaśpiewa jeszcze jeden duet z Loren Allred „Help Me Make It Through The Night”, z takimi meksykańskimi trąbkami, fajnie wprowadzającymi nas w inny nastrój. Koncerty Micheala Bublé są już wyprzedane w Krakowie i Łodzi, lub prawie. Posłuchajmy płyty, płyt.

Michael Bublé – Reprise 2018

 

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku 2019

Wojciech A. Mościbrodzki

 

Zostaw komentarz