To pierwszy model w rodzinie Forda z napędem Plug-in Hybrid. Nowa KUGA, SUV, który do tej pory był trzecim najlepiej sprzedającym się w Europie modelem z tej rodziny, został wyposażony w napęd hybrydowy z możliwością ładowania z gniazdka (plug in). Auto jest całkiem nową konstrukcją, w której zostały poprawione własności aerodynamiczne, wydłużono maskę, zwiększono rozstaw osi oraz sztywność skrętną podłogi. Kuga prezentuje się bardziej proporcjonalnie od swojej poprzedniczki.
Wersja, którą dane nam było podróżować, była jedną z trzech oferowanych przez producenta, ST-line. Auto osadzone zostało na 18-calowych felgach, tylny wydech został zaopatrzony w dwie rury, dyfuzor, duży spojler, co nadaje mu drapieżnego wyglądu i budzi zainteresowanie na drodze. Wewnątrz, jak przystało na wersję usportowioną, ciemne wykończenia, przeszycia na fotelach i kierownicy pozwalają nam mieć przekonanie, że nie jesteśmy tuzinkowi. Zobaczmy, co zaoferuje nam z własności jezdnych. Kugę dostajemy bez prądu (nie była naładowana, potencjalni nabywcy tego dnia opróżnili akumulatory). Nie czekam, aż się naładuje, ruszamy. Auto porusza się w normalnym trybie hybrydowym, jadąc na przemian a to na napędzie spalinowym dostarczonym przez 2,5-litrowy silnik spalinowy, a to uruchamiając napęd elektryczny, gdy doładują się akumulatory. Wrażenie, jakie daje nam 225-konny napęd, jest przyjemne. Dobrze wytłumiona kabina i bezstopniowa przekładnia eCTV nie powodują nadmiernych hałasów, a uzyskanie 100 km/h w czasie 9,2 s/100 km daje dużo frajdy. W czasie pokonywania drogi do domu testuję systemy wspomagające kierowcę. System utrzymania pasa ruchu spisuje się bardzo sprawnie, dając przedsmak do auta autonomicznego. Sam utrzymuje samochód w środku pasa, korygując samodzielnie ruch kierownicy, wyhamowuje, jeżeli zbyt zbliżymy się do jadącego przed nami pojazdu, potrafi też zahamować i zatrzymać samochód. Dostosowuje również samodzielnie prędkość według tego, co nakazują mijane znaki. Jeżeli zdecydujemy się na złamanie przepisów, system pozwoli nam na to po zresetowaniu ustawienia tempomatu.
No dobrze, wróćmy do napędu, tego, który jest nowością i jest ładowany z gniazdka. Podłączamy się pod prąd (zwykłe gniazdo domowe) i komputer pokazuje czas ładowania około 5 godzin. Nie jest tak źle, tym bardziej że jak zapewnia producent, możemy na tym ładowaniu przejechać prawie 60 km. Po wieczornym naładowaniu rozpoczynamy dalsze jazdy. I kolej na miłe zaskoczenie – Kuga na prądzie rozwija prędkość 120 km/h i nie załącza się silnik spalinowy, aby wspomóc elektryczny napęd. Czyni to dopiero po przekroczeniu 130 km/h. Zasięg, jaki udało się uzyskać na napędzie elektrycznym, to 48 km. Wynik przyzwoity, większości z nas wystarczy na codzienną jazdę z domu do pracy i z powrotem.
Podsumowując przygodę z nową Kugą Plug-in Hybrid, można pokusić się o przypuszczenie, że z całą pewnością niezachwiana zostanie pozycja tego modelu w zakresie sprzedaży.
Tekst: Piotr Nowack
Foto: Filip Sawicki