fbpx

Latajmy z Lublina!

8 marca 2023
678 Wyświetleń

O tym, gdzie polecimy na wakacje w tym roku, jak minęło 10 lat działalności lotniska i dlaczego port jest tak ważny dla rozwoju naszego regionu z prezesem Portu Lotniczego Lublin Andrzejem Hawrylukiem rozmawia Piotr Nowacki.

Panie Prezesie, jak będzie wyglądał Port Lotniczy Lublina za 10 lat?

– Będzie dobrze funkcjonującym regionalnym portem lotniczym, z siatką połączeń, która będzie łączyła region lubelski z wieloma miejscami w Europie. Ale lotnisko to nie tylko regularny ruch pasażerski. To także przychody z innych źródeł, mam tu na myśli przede wszystkim obsługę towarów. Obecnie rozpoczynamy budowę terminalu cargo z prawdziwego zdarzenia, więc oprócz pasażerskiego, być może w przyszłości rozbudowanego, niedługo będzie odrębny terminal do obsługi przesyłek.

Pytam o przyszłość naszego lotniska, bo właśnie minął okrągły jubileusz, 10 lat działalności Portu Lotniczego Lublin. Podczas uroczystości z tej okazji powiedział Pan przewrotnie, że kiedy właśnie ponad 10 lat temu jako dyrektor Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej przyjeżdżał na powstające lotnisko w Świdniku, to nie przypuszczał Pan, że będzie mu dane świętować okrągły jubileusz PLL jako jego prezes.

– Tak, życie lubi zaskakiwać. Gdy w czerwcu 2020 roku obejmowałem tę funkcję, nie przypuszczałem, jak trudne zadanie stoi przede mną. Oto właśnie rozpoczęła się pandemia koronawirusa, która na długie miesiące praktycznie sparaliżowała ruch lotniczy na całym świecie. Na szczęście, mamy to doświadczenie za sobą, a pasażerowie wrócili do lotniczych podróży. Obserwujemy ten trend i cieszymy się, że z miesiąca na miesiąc odprawiamy coraz więcej podróżnych. Chciałbym przypomnieć, że w sierpniu w tym roku odnotowaliśmy najlepszy wynik w 10-letniej historii Portu Lotniczego Lublin.

Andrzej Hawryluk Prezes Portu Lotniczego Lublin

Jak Pan ocenia te 10 lat lotniska?

– Pozytywnie. Trudno przecież nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że została zlikwidowana jedna z głównych barier komunikacyjnych w naszym regionie. Dzięki lotnisku można szybko, wygodnie i co ważne, bezpiecznie dostać się bezpośrednio m.in. do Londynu czy Dublina. A przecież przez te 10 lat samoloty z Lublina latały do Rzymu, Mediolanu, Barcelony, Monachium czy Frankfurtu. Dzisiaj, kiedy na terenie Ukrainy toczy się ta straszna wojna, warto przypomnieć, że mieliśmy z Lublina połączenia do Kijowa czy Chersonia. Pokazuje to, że staraliśmy się łączyć Lublin z Europą we wszystkich kierunkach. Cały czas pracujemy nad bogatszą siatką połączeń, choć branża lotnicza jest teraz wyjątkowo trudnym biznesem, wrażliwym na wiele czynników. Ale nie poddajemy się, prowadzimy rozmowy na temat nowych połączeń praktycznie z każdym.

Ale może najlepiej przemówią liczby. Od początku działalności lotniska zostało odprawionych blisko 3 mln pasażerów, średnio było to ok. 30 tys. pasażerów miesięcznie, obsłużyliśmy 35 tysięcy operacji lotniczych. Według wyliczeń międzynarodowej organizacji lotniczej IATA, dzięki lotnisku w regionie lubelskim powstało ok. 1400 miejsc pracy oraz zainwestowanych zostało setki milionów złotych. Bez lotniska z pewnością nie byłoby takiego rozwoju. Podsumowując, naszym zdaniem i zdaniem ekspertów z branży transportu lotniczego, bilans tych 10 lat działalności lotniska jest dodatni.

A jaki w Pana ocenie był dla Portu Lotniczego Lublin miniony rok, pierwszy po dwóch latach obostrzeń?

– Był to dobry rok. Udało nam się obsłużyć, tak jak planowaliśmy, ponad 330 tysięcy pasażerów. Rekordowym miesiącem i to powtórzę, w całej 10-letniej historii lotniska, był sierpień, kiedy 47 828 osób skorzystało z naszych usług. Pozytywnie oceniam też akcję wakacyjną, z której skorzystało blisko 36 tys. pasażerów. Najwięcej z nich wybrało loty do tureckiej Antalyi, ale pełne samoloty zabierały na urlopy mieszkańców Lubelskiego również do chorwackiego Splitu, Burgas nad Morzem Czarnym w Bułgarii, a także do Gdańska, do którego loty były wykonywane przez dwóch przewoźników – PLL LOT i Ryanair. Mówiąc obrazowo, i tak to reklamowaliśmy, z naszego lotniska można było polecieć na wakacje nad cztery morza.

Skoro jesteśmy przy wakacjach, gdzie będzie można w tym roku polecieć z Lublina?

– Mam dobre wiadomości. Kierunków będzie więcej niż podczas ubiegłorocznych wakacji. Pojawią się kolejne destynacje, popularne wśród turystów. Do siatki połączeń dojdą loty na grecką wyspę Rodos, po raz pierwszy z naszego lotniska, oraz do Monastyru w Tunezji. Tego kierunku też u nas jeszcze nie było. Mam także dobre wieści dla tych, którzy chcą spędzić urlop w Turcji. Wakacyjne statystyki pokazały, że loty do Antalyi okazały się prawdziwym hitem, dlatego już od początku czerwca będzie można tam polecieć trzy razy w tygodniu. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, więc niewykluczone, że będziemy mieli jeszcze przed wakacjami kolejne niespodzianki dla naszych pasażerów.

Jeśli mówimy o nowych połączeniach, to trzeba odnotować, że od marca z Lublina będzie można polecieć do Bergamo. To kolejne połączenie regularnego przewoźnika z północnymi Włochami.

– Tak, to odpowiedź na zapotrzebowanie naszych pasażerów. Trasa z Lublina do Mediolanu powinna się cieszyć powodzeniem wśród mieszkańców Lubelskiego, ale co ważne, na to bardzo liczymy, to oferta również dla mieszkańców Lombardii. Oba regiony od lat wiąże współpraca zarówno turystyczna, jak i biznesowa. Bergamo to nie tylko lotnisko, ale także piękne miasto i znakomita destynacja turystyczna na tzw. city break, mająca oczywiście do zaoferowania pobliski Mediolan, a także pięknie położone jeziora Como i Garda oraz atrakcyjne rejony narciarskie w Dolomitach.

Panie Prezesie, w czasie uroczystości 10-lecia PLL zapowiadał Pan rozpoczęcie nowej inwestycji, budowę nowoczesnego terminalu cargo. Kiedy on powstanie?

– Port Lotniczy Lublin, niezależnie od rozwoju siatki regularnych połączeń pasażerskich, poszukuje nowych kierunków rozwoju. Po wydarzeniach z ostatnich lat widzimy wyraźnie, że musimy dywersyfikować nasze przychody, obok ruchu pasażerskiego lotnisko musi mieć dochody z innych źródeł. Jednym z nich są świadczone przez nas od niedawna usługi cargo.

Z misją uruchomienia tego segmentu przychodziłem zresztą do Portu Lotniczego Lublin. Jest to bowiem szczególnie ważne także dla naszych kontrahentów, przedsiębiorców z regionu, bo nie ma lotnisk świadczących taką usługę po tej stronie Wisły. A posiadamy szereg atutów, które sprzyjają jej prowadzeniu. Mamy wymagane certyfikaty zezwalające na obsługę praktycznie każdego typu towarów. Port Lotniczy Lublin ma status lotniska międzynarodowego, dostępnego przez 24 godziny na dobę ze stałym przejściem granicznym, posterunkiem straży granicznej i służby celnej. Wyposażony jest w urządzenia nawigacyjne, radiolatarnię DVOR oraz ILS kat. 2, umożliwiające wykonywanie operacji lotniczych również w ograniczonych warunkach pogodowych. Port może obsługiwać samoloty wielkości Boeinga 767 czy Airbusa A310. Oprócz możliwości technicznych ważna jest też lokalizacja, a lotnisko jest świetnie skomunikowane z siecią dróg międzynarodowych Berlin-Warszawa-Kijów, ekspresowych i kolejowych. Dlatego cieszę się, że nasze działania, dzięki wsparciu właścicieli, samorządu województwa i miasta, wchodzą na kolejny etap. Podpisaliśmy umowę na budowę terminalu cargo o powierzchni blisko 2 tys. mkw. wraz z dedykowanymi pomieszczeniami do obsługi towarów specjalnych. Budynek powstanie szybko, w ciągu najbliższych 18 miesięcy. Planowany koszt inwestycji wyniesie 17,8 mln złotych. Nowoczesny terminal cargo to nowe możliwości rozwoju i aktywizacji gospodarczej województwa lubelskiego. Ta inwestycja wpisuje się również w starania naszych akcjonariuszy w kierunku rozwoju infrastruktury towarowej i dalszego wspierania wymiany towarowej regionu lubelskiego ze światem.

Warto też wspomnieć o rozwoju lotnictwa prywatnego na naszym lotnisku. W czasie pandemii widać było znaczący wzrost operacji samolotów biznesowych. Wraz z naszymi partnerami chcemy przyciągnąć więcej takich klientów. Dlatego w Porcie Lotniczym Lublin powstaną hangary do obsługi i parkowania właśnie tego rodzaju statków powietrznych.

Lotnisko jest potrzebne regionowi, ale jego utrzymanie kosztuje. Co roku PLL notuje finansową stratę, którą pokrywają główni akcjonariusze, czyli Miasto Lublin i Województwo Lubelskie. Co się musi wydarzyć, żeby Port Lotniczy Lublin przynosił zyski?

– Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że w Polsce zaledwie kilka największych portów notuje zyski. Są to lotniska obsługujące co najmniej kilka milionów pasażerów rocznie. Kiedyś granicą wyjścia na zero była liczba miliona osób rocznie. Dzisiaj branża lotnicza przyjmuje, że aby lotnisko było rentowne, powinno mieć 1,5 mln pasażerów, którzy skorzystali z jego usług. Obecnie struktura pasażerów w lotach komunikacyjnych mocno się zmieniła, dominują linie niskokosztowe, które przewożą zdecydowaną większość pasażerów. Dlatego nawet lotnisko obsługujące 3 miliony osób rocznie może być pod kreską.

Pozostała reszta lotnisk, tak jak my, pracuje ze stratą. Pojawiają się zatem w tych wszystkich miejscach, w Poznaniu, Łodzi, Szczecinie, Bydgoszczy, Rzeszowie, Olsztynie, Zielonej Górze i Lublinie, pytania o to, czy lotnisko jest nam potrzebne? Oczywiście, że tak. Odpowiedź nie może być inna. Bez lotniska regionalnego nie da się mówić o prawidłowym rozwoju gospodarczym regionu. Jak już wspomniałem, funkcjonowanie portu lotniczego zlikwidowało bariery komunikacyjne dotyczące dostępności województwa. Stało się naszym oknem na świat. Ale najważniejsze, że wielu przedsiębiorców nie zainwestowałoby w Lublinie, gdyby nie fakt, że mamy lotnisko. I to są nasze atuty, które, jak podałem za IATA, można przeliczyć na konkretne kwoty, ale sama rola lotniska jest nie do przecenienia. To tak samo jak np. z obwodnicą naszego miasta czy drogami ekspresowymi do Warszawy czy Rzeszowa.

Wszystkie te inwestycje kosztowały kilkakrotnie więcej niż budowa lotniska. Ale czy ktoś kwestionuje sens ich budowy czy wielkość poniesionych na nie nakładów inwestycyjnych? Wymienione inwestycje zwiększają atrakcyjność obszarów położonych przy nowych odcinkach, stymulując rozwój gospodarczy regionu.

Nikt nie podnosi faktu, że ich powstanie kosztowało ogromne kwoty, a ich utrzymanie, remonty, odśnieżanie, oświetlenie przecież nie jest tanie. Takie same argumenty muszą być brane pod uwagę przy ocenie działalności regionalnego portu lotniczego. Pamiętamy, jak powoli zapełniała się strefa ekonomiczna na Felinie, a co się zaczęło dziać, kiedy pojawiły się informacje o budowie lotniska. Szybko została wypełniona w stu procentach, a działające tam firmy zaczęły rozwijać swój biznes również dlatego, że dzięki lotnisku uzyskały szybką dostępność do swoich kontrahentów w Europie. Teraz podobną sytuację obserwujemy w Świdniku. Tuż przy lotnisku bardzo dobrze rozwija się Strefa Aktywności Gospodarczej, która utworzona została po uruchomieniu Portu Lotniczego Lublin. Dla wielu przedsiębiorców, co sami podkreślają, lotnisko to argument przemawiający za decyzją o ulokowaniu swojego biznesu.

Panie Prezesie, sumując, łatwo nie jest, ale bez lotniska trudno byłoby sobie dzisiaj wyobrazić nasz region.

Patrzę z optymizmem na przyszłość naszej spółki, choć działamy na bardzo konkurencyjnym i zmiennym rynku. Wierzę, że jakość obsługi pasażera, jaką oferujemy, dogodne połączenia i nowe destynacje, które będziemy ogłaszać, oraz rozwijający się rynek cargo przyniosą satysfakcję przede wszystkim pasażerom i klientom biznesowym, a naszym akcjonariuszom dużo zadowolenia z decyzji, którą podjęli przed ponad dziesięciu laty.

Zostaw komentarz