Długi weekend w trochę odmiennych warunkach sanitarno-pogodowych rozpoczynamy przygodą z nowym crossoverem FORD modelem Puma. I bez dwóch zdań wrażenia są interesujące.
Pierwszy model Pumy był kompaktowym coupe produkowanym do 2002 roku. No a nowa Puma jest crossoverem. No cóż, taki mamy trend. Zbudowana na płycie podłogowej Fiesty, Puma została powiększona o 15 cm, jeżeli chodzi o długość, o 9 cm zwiększono rozstaw osi.
Auto już od pierwszego spojrzenia budzi zainteresowanie. Przekonuję się, że nie tylko moje, ale również osób przypadkowo spotkanych na parkingach i stacjach paliwowych, którzy krótko stwierdzają „ładny”. Nowa Puma, jaką przyszło nam jeździć, to wersja ST-Line. Została wyposażona prawie we wszystkie zdobycze techniki motoryzacyjnej. Nad naszym bezpieczeństwem czuwa Ford Co-Pilot360, obejmujący wiele współpracujących ze sobą technologii, dzięki którym można lepiej kontrolować samochód. Na przykład aktywny tempomat, który bardzo sprawnie reaguje na pojazdy jadące przed nami i w razie potrzeby sam zahamuje, odczyta znaki ograniczające prędkość i dostosuje jazdę do wymaganej prędkości, czy też system wspomagający ominięcie przeszkody, który po wykryciu obecności pieszego lub różnego rodzaju obiektów na drodze zwiększa manewrowość samochodu.
Na uwagę zasługują również światła nowej Pumy, przy czym przednie światła, jak jest już u większości producentów, wykonane zostały w technologii LED. W przypadku Pumy wiązka światła jest tak skuteczna, że jazda nocą staje się mniej problemowa.
Ale najistotniejszym elementem tego auta jest silnik. Tu mamy pewne novum. A mianowicie sprawdzoną trzycylindrową jednostkę EcoBoost wspomaganą napędem hybrydowym /1,0 EcoBoost mHEV/ o mocy 155KM, jednak nie do końca działającą jak znane mi hybrydy. Nie odzyskuje on energii w trakcie hamowania – dostajemy ją z powrotem, gdy puszczamy pedał przyśpieszenia. Energia wykorzystywana jest do zasilenia silnika np. w trakcie ruszania. Puma staje się wówczas faktyczną pumą, jeśli chodzi o przyśpieszenie.
FORD dzięki napędowi zwanemu miękką hybrydą jest autem dość oszczędnym, zadowolił się 5,8 l/100 km przy jeździe głównie po mieście.
Wnętrze samochodu, jak przystało na jednostkę z dopiskiem ST-Line, posiada sportowe elementy w zakresie przeszyć tapicerki, nakładek aluminiowych na pedałach czy też wygodnych foteli z podparciami bocznymi.
Jeśli chodzi o wnętrze, Puma ma jeszcze jedno ciekawe rozwiązanie, a mianowicie bagażnik. Ford MegaBox, czyli ukryty pod podłogą pojemnik o wymiarach 764 x 753 x 306 mm (szer. x dł. x gł.), w którym można w pozycji pionowej przewozić wyższe, mniej stabilne przedmioty o wysokości do 115 cm, czy też np. brudny sprzęt sportowy, brudne buty etc. Ktoś powie, że to można przecież przewozić w każdym bagażniku. Oczywiście że tak, tylko sprzątanie nigdy nie będzie tak proste jak w Pumie. Ten pojemnik zaopatrzony jest bowiem w zawór spustowy, który pozwala umyć pojemnik wodą, a następnie wypuścić ją na zewnątrz.
Podsumowując kilkudniową przygodę z Pumą, muszę stwierdzić, że jest to naprawdę dobrze zaprojektowane auto. Nadające się zarówno do jazdy po mieście, jak i lekkim terenie. Auto dla aktywnie spędzającej czas rodziny lubiącej weekendowe wypady poza miasto, ale też nowinki techniczne i lubiącej cieszyć oczy linią karoserii
tekst Piotr Nowacki, foto Marek Podsiadło, FORD
Czytaj też: Mini Countryman Plug-in Hybrid