Zamieszanie związane z panującą na całym świecie pandemią spowodowało spore zmiany w wyborze miejsc wypoczynku. I to nie tylko letniego czy zimowego, ale krótszych wypadów poza ścisłym sezonem turystycznym. Już od czerwca zeszłego roku wypoczynek w Polsce cieszył się dużym, żeby nie powiedzieć – ogromnym zainteresowaniem. Tłumy były nad Bałtykiem, tłumy w Tatrach, tłumy na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Jeżeli sytuacja epidemiczna nie zmieni się, to te trendy utrzymają się i w tym roku. W związku z tym warto zwiedzić te czasami mniej znane atrakcje województwa lubelskiego. Na początek zwiedzanie zacznijmy od Chełma.
Starszym kojarzy się on z manifestem PKWN czy też cementownią. Młodszym ze szkolną wycieczką do Ducha Bielucha. A zajrzeć do Chełma, i to co najmniej na cały dzień, aby zobaczyć coś więcej, naprawdę warto. Jadąc z Lublina, kilka kilometrów przed miastem, w miejscowości Stołpie, po prawej stronie mijamy sporych rozmiarów wieżę. Samotnie stojąca zaraz przy drodze budowla od lat intrygowała ciekawskich. Tajemnicza wieża przez lata była źródłem wielu legend, podań i opowieści. Dopiero dokładne badania przeprowadzone na początku XXI wieku przyniosły sporo informacji. Powstały w XII wieku obiekt był fragmentem niewielkiego grodu o charakterze obronnym. Oprócz wieży znajdował się tu sporych rozmiarów drewniany budynek. Wszystko to otoczone było drewnianą palisadą i fosą zasilaną wodą z pobliskich źródełek. Na ostatnim piętrze wieży znajdowała się kaplica. Są dwie ciekawe hipotezy dotyczące tego wzniesionego w bizantyjskim stylu obiektu (prawie identyczne dwunastowieczne i datowane jeszcze wcześniej wieże znajdują się na terenie obecnej Grecji). Pierwsza z teorii, najbardziej prawdopodobna, to teza o wybudowaniu całego minigrodu dla wielkiej księżnej – żony Romana Halickiego. Wdowa po władcy mogła zostać mniszką i tutaj mógł się mieścić prawosławny monastyr (czyli klasztor). Druga bardziej ciekawa, ale mniej prawdopodobna, że tu ukrywał się zbiegły z Bizancjum cesarz Aleksy III Angelos. O jego pobycie na dworze księcia Romana wspominał w swojej kronice Jan Długosz. Podobna wieża znajdowała się dziesięć kilometrów dalej w miejscowości Białawin. Obecnie są to przedmieścia Chełma, ocalałe fragmenty znajdują się zaraz za miejską oczyszczalnią ścieków. O pochodzeniu ruinek możemy dowiedzieć się ze stojącej tu tablicy informacyjnej.
Z placu na Górkę
Wjeżdżając do miasta, po prawej stronie mijamy aquapark, o którym szerzej można przeczytać na końcu tekstu. Najpierw dojedźmy do samego centrum, zaparkujmy i zacznijmy zwiedzanie miasta. Zaczynamy od placu Łuczkowskiego. W jego centralnym punkcie znajduje się okazałych rozmiarów studnia miejska. Jest to niestety rekonstrukcja średniowiecznego obiektu, obok niej znajdował się ratusz, którego kontury zaznaczone są cegłą. Z placu udajemy się na Górę Zamkową. Tam kiedyś znajdowało się grodzisko plemienia Lędzian, a następnie kolejno zamek wspomnianego już kniazia Daniela Halickiego i wieża obronna wzniesiona za czasów Kazimierza Wielkiego, co potwierdzają prowadzone od lat badania archeologiczne. Na wzgórzu znajduje się tablica informująca o miejscu, w którym się znajdujemy. Kolejny punkt zwiedzania to okazała świątynia, którą widać już przy wjeździe do miasta. Początki bazyliki sięgają XIII wieku. Początkowo obiekt służył jako cerkiew prawosławna, następnie katedra unicka. Po licznych pożarach obiekt został odbudowany na początku XIX wieku. Przez pewien czas pełnił funkcję soboru prawosławnego. Po wojnie został świątynią rzymskokatolicką. Warto zwiedzić obiekt, w którym można rozpoznać ślady po wszystkich tych etapach. W związku z tym nie możemy zapomnieć, że Chełm był kiedyś miastem wielokulturowym. Oprócz wspomnianej już katedry, która służyła wyznawcom prawosławia, unitom, a obecnie katolikom, warto też zajrzeć do cerkwi. Niestety jedyna obecnie czynna to cerkiew św. Jana Teologa. Została wprawdzie zbudowana w latach 1846–1852, ale w środku znajduje się sporo ikon i wyposażenia z innych, nieistniejących już prawosławnych obiektów sakralnych.
Chełmskie judaika
Przed wojną miasto zamieszkiwali też Żydzi, którzy przybyli tu już w 1205 roku. Liczba ludności żydowskiej przez lata stale się zwiększała, do 1916 roku społeczność ta stanowiła prawie 72 procent mieszańców. Z 49 kamienic w rynku aż 47 należało do rodzin żydowskich. Z Chełma pochodziło kilku znanych cadyków, znakomita skrzypaczka Ida Hendel czy też ostatni przywódca powstania w getcie warszawskim Szmul Zygielbojm. Tuż przed wybuchem II wojny światowej Żydzi stanowili prawie 50 procent mieszkańców. Z tamtych czasów zachował się budynek synagogi wzniesionej tuż przed wybuchem I wojny światowej. Pewne zdziwienie może wywołać fakt, że znajduje się tu lokal gastronomiczny stylizowany na amerykański westernowy Dziki Zachód o nazwie McKenzee Saloon. Po wojnie zrekonstruowano też kirkut przy ulicy Kolejowej, obecnie znajduje się na nim kilkadziesiąt macew.
Miasto ogród
W Chełmie jest wiele interesującej architektury, nie tylko sakralnej. W latach międzywojennych zostało tu wzniesione osiedle „Dyrekcja”, które powstało na zasadzie miasta ogrodu, na które składa się ponad sto budynków mieszkalnych. Krąży opinia, że osiedle zostało zaprojektowane na planie lecącego polskiego orła. Z powodu braku funduszy budowa tej części miasta została przerwana. Podobno swoje istnienie osiedle zawdzięcza interwencji marszałka Józefa Piłsudskiego, który darzył Chełm sporą sympatią. Centralnym punktem osiedla jest modernistyczny gmach, w którym rzekomo został ogłoszony manifest PKWN w lipcu 1944 roku, a co okazało się historycznym przekłamaniem. Do dziś w podziemiach budynku znajduje się kompletnie wyposażony schron przeciwatomowy.
Z jednej strony nowoczesność, z drugiej strony pozostałości architektury garnizonowej z czasów, kiedy miasto znajdowało się pod zaborem rosyjskim. Z tego okresu pochodzą zarówno budynki murowane (m.in. wzdłuż ulicy Hrubieszowskiej), jak i drewniane z ozdobną snycerką. Nadal mieszkają tu ludzie.
W basenie i w podziemiach
Ale największą atrakcją, nie tylko zresztą dla najmłodszych, są podziemia kredowe. Wydobywanie kredy w Chełmie to XIII wiek. Mieszkańcy wydobywali ją w naturalny sposób, powiększając swoje piwnice. Wykopany materiał sprzedawali. W XVII wieku 80 procent domów w centrum Chełma miało swoje powstałe w ten sposób piwnice. I stąd wziął się ogromny, pięciopoziomowy, liczący ponad 40 kilometrów, połączony z sobą kompleks podziemi. Obecna trasa turystyczna liczy 2 km długości. Wybierając się na zwiedzanie, warto się cieplej ubrać, gdyż stała temperatura to 9 stopni. Na zakończenie naszego pobytu w Chełmie proponuję odrobinę relaksu, czyli wizytę we wspomnianym na początku aquaparku, w którym znajduje się naprawdę sporo atrakcji. Przede wszystkim strefa basenów rekreacyjnych z rwącą rzeką, zjeżdżalniami, jacuzzi. Oprócz tego strefa saun z ruską banią, grotą lodową i tężnią solankową. Dodatkowo jest też kręgielnia z czterema torami do bowlingu i sala do gry w squasha. I w ten sposób można w Chełmie spędzić cały dzień.
tekst Andrzej Ranicki
foto Marek Podsiadło