Elise Roulin – asystentka w studiu prowadzonym przez Rodolfo Dinzela i jego syna w Buenos Aires. Jej tato Remi był Francuzem. Mama Jadwiga jest Polką. Elise urodziła się we Francji w miasteczku Colombes pod Paryżem. Dorastała i kształciła się w kraju nad Loarą. W jednej z uczelni w Normandii uzyskała tytuł doktora fizyki. Jeszcze na studiach Elise rozpoczęła naukę tańca. Dla tanga zostawiła wszystko i trzy lata temu przeniosła się z Francji do Argentyny. W Lublinie na zaproszenie instruktorów z SALSAme Dance Studio poprowadziła warsztaty tanga.
TANGO TO JEST DIALOG
Z Elise Roulin, instruktork,a tanga z Buenos Aires, rozmawia Tomasz Chachaj
Foto Krzysztof Stanek
Tomasz Chachaj: Pamiętasz swoje pierwsze tango?
Elise Roulin: To było w czasie studiów. Mój przyjaciel tańczył. Potem pojechaliśmy na jeden z festiwali tanecznych jakie odbywały się we Francji. Tango mnie zaciekawiło. Wydało mi się zupełnie inne niż tańce, które znałam. Poznałam emocje i energię, jakie tkwią w tangu. Bardzo mocno poczułam, że rozumiem ten taniec i że znalazłam swoje miejsce. Rzuciłam wszystko dla tanga, wyjechałam do Buenos Aires. Trafiłam do studia Rodolfo Dinzela i nadal tam pracuję jako asystentka. Właściciel jest znanym na świecie tancerzem. Przez wiele lat z żoną Glorią podróżował popularyzując tango.
Tak dobrą znajomość języka polskiego zawdzięczasz zapewne mamie?
– Rzeczywiście to mama uczyła mnie jak mówić po polsku. Mama pochodzi z Lublina. Moi rodzice spotkali się po raz pierwszy, kiedy tato przyjechał tutaj jako turysta z wycieczką. Pokochali się. Moja mama wspomina, że zauroczyły ją szczególnie oczy taty. A ja odziedziczyłam je po nim.
– Jak często przyjeżdżasz do Polski ?
– Ostatni raz byłam cztery lata temu. Teraz przyjechałam do babci Ireny i mojej rodziny. Uczestniczyłam też w uroczystej milondze, która odbyła się w grudniu w Warszawie z okazji 100-lecia tanga w Polsce. Jestem zaskoczona, że spotkałam w Polsce tyle osób, które tańczą tango. Zachwycił mnie entuzjazm tych ludzi. Cieszę się, że tak wiele osób uczestniczyło w warsztatach, które prowadziłam w Lublinie.
Czy jest coś co łączy polskich i argentyńskich „tangeros”?
– Wspomniany entuzjazm. Poza tym tango jest tańcem bardzo emocjonalnym, nostalgicznym. Czuję się tu tę wspólnotę przeżywania. Jest w tym tańcu również poszukiwanie wolności. Szczególnie w studio, które reprezentuję, zwracamy na to ogromną uwagę. Rodolfo Dinzel napisał nawet o tym książkę. Jej oryginalny tytuł brzmi „Esa Ansiosa Busqueda de la Libertad”. Polacy doskonale znają to uczucie tęsknoty za wolnością. Dotyczy to też tęsknoty za duchowym wyzwoleniem się z ograniczeń emocjonalnych. Uniwersalna jest też elegancja na milongach, czyli wieczornych imprezach w trakcie, których tańczy się tango. Z tym że w Buenos Aires jest ich o wiele więcej. Czasem nawet około pięćdziesięciu w trakcie jednego wieczoru.
A co nas odróżnia od Argentyńczyków?
– W ich kulturze jest to, że kiedy spotykają się biorą się za ręce, przytulają się. Dlatego jedno z pierwszych ćwiczeń, jakie prezentowałam na moich warsztatach było przytulanie się. Tak po prostu. Napotykamy czyjś wzrok, podchodzimy do siebie i bierzemy się w ramiona. Polacy mają z tym trochę kłopot. Trudniejsze jest dla nich na początku tak zwane bliskie trzymanie, kiedy ciała partnerów stykają się w tańcu. Dlatego w Polsce często zaczyna się naukę tanga od trzymania w dystansie.
Co jeszcze było trudne dla uczestników warsztatów?
– Zaufanie. I to zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Często mężczyźni mieli trudności w zaufaniu samym sobie. W swoje odczucia i umiejętności. To z kolei powodowało, że paniom czasem trudno było zaufać swoim partnerom.
Często mówi się, że to mężczyźni „rządzą” na parkiecie w tangu. Twoje warsztaty pokazały, że nie musi tak być…
– Tak, ćwiczyliśmy w parach to, że partnerki mogą wybrać długość kroku, jego szybkość. Mogą zatrzymać taniec. Panie nie są w tangu pustymi lalkami, które tylko reagują na to, co proponuje partner. Dodają swoje emocje. Swoją muzykalność. Biorą również odpowiedzialność za wspólny taniec z partnerem. Tango to jest dialog.
Oprócz techniki uczyłaś czegoś więcej…
– Zawsze powtarzam tańczącym, żeby szukali własnego tanga. Można nauczyć się doskonale kogoś kopiować, ale tango musi wyrażać nasze własne emocje. Nie może być interpretacją. Powinno być kreacją nas samych. W tangu improwizujemy, nie ma sekwencji kroków do nauczenia się. Technika jest bardzo ważna, ale tylko dlatego, że pomaga wyrażać emocje. Nie może być celem samym w sobie. Poza tym ciągle przypominam, aby w tańcu być tu i teraz. W tangu jak w życiu – nigdy nie jest idealnie. Dlatego zwracam uwagę na to, że w tangu nie ma błędów. Nie możemy skupiać się na tym, co już się wydarzyło, ani wybiegać myślami do przodu. W tangu jest tak, że zawsze w każdym momencie możemy otwierać drzwi na nowo, improwizować. Tango to nie jest gimnastyka, gdzie powtarzamy wiele razy ten sam wyćwiczony ruch. Musimy cały czas czuć swoje ciało i tańczyć ze świadomością ciała. W tangu kreujemy na parkiecie piękną rzeczywistość.
Pomagają w tym teksty utworów, do których tańczymy tango?
– Tak. Słowa są bardzo ważne. To jest poezja budząca często wielkie emocje. Rozumiejąc te teksty, wprowadzamy więcej naszych przeżyć do tańca.
Zauważyłem, że w trakcie warsztatów wyjątkowo umiejętnie godzisz oczekiwania osób początkujących i zaawansowanych.
– Z jednej strony nie jest to łatwe, bo niektórzy chcą nauczyć się kroku podstawowego. Z kolei bardziej zaawansowani mogą mieć oczekiwania, że więcej poćwiczymy np. balans ciałem. Sztuką jest znalezienie „złotego środka”. Sporo ćwiczeń jednak przydaje się zarówno osobom rozpoczynającym naukę, jak i tym, którzy pierwsze lekcje mają dawno już za sobą. Poza tym wspólna dla wszystkich powinna być radość z tanga. Cieszyć się tangiem można zawsze, na różnych stopniach zaawansowania.
Tango jest tańcem towarzyskim, który powstał w Argentynie i Urugwaju w XIX wieku. Rozróżniamy tango argentyńskie, walczyk i milonga. Te trzy rodzaje tańczy się również do współczesnej muzyki zwanej tango nuevo. Tango charakteryzuje się tym, że jest tańcem improwizowanym. Partner odpowiednimi gestami ciała proponuje partnerce kierunek czy krok w tańcu. Tango w warstwie muzycznej i tekstowej jest bardzo emocjonalne i nostalgiczne. Piosenki wyrażają tęsknotę za ojczyzną czy ukochaną kobietą. Tango jest ciągle tańcem podziwianym i chętnie tańczonym. W Polsce i na świecie odbywają się tzw. milongi. Wieczory taneczne w trakcie, których tańczy się różne odmiany tanga odbywają się również w Lublinie. W wakacje Lublinianie mogli uczestniczyć w letnich milongach organizowanych na Moście Kultury