W ubiegłym roku w sieci PGE Dystrybucja przybyło dwa razy więcej prosumentów niż w roku 2020 i trzykrotnie więcej niż w roku 2019. Według danych Agencji Rynku Energii na koniec 2021 roku do sieci dystrybucyjnych w naszym kraju było podłączonych 845 505 prosumentów, a całkowita moc posiadanych przez nich mikroinstalacji wyniosła 5 860,2 MW. To ¾ całej zainstalowanej fotowoltaiki w Polsce. Dalszy rozwój PV w następnych latach to głównie duże elektrownie, nawet na kilkuset hektarach.
W ostatnich dwóch latach w Polsce udało się zdziałać dużo dobrego na rzecz transformacji energetyki. W poprzednich latach najważniejszym źródłem energii odnawialnej w Polsce były elektrownie wiatrowe, natomiast w ostatnich dwóch latach nastąpił boom na inwestycję w fotowoltaikę. Do 1 kwietnia 2022 roku instalacja założona przez obywatela na dachu należącego do niego budynku i zgłoszona do odbiorcy systemowego, u nas PGE Dystrybucja SA, mógł energię produkować, konsumować, a nadwyżkę magazynować w tzw. sieci i odebrać w 80% w ciągu dwunastu miesięcy, nie ponosząc żadnych kosztów. To samo dotyczyło przedsiębiorców-prosumentów. W latach 2020–2022 powstało też kilkaset instalacji PV – ocenia się, że razem z prosumentami stanowią one około 8 GW mocy wytwórczej energii w Polsce (łącznie wszystkich źródeł jest ok 37 GW). Stoją za nimi setki tysięcy zadowolonych obywateli, którzy współtworzą przyszły Zielony Ład, sami zwracając uwagę na to, jak i ile konsumują energii, i że ważne jest, aby była ona czysta. W Polsce 70% energii nadal pochodzi z węgla kamiennego i brunatnego. Proces zmiany postępuje stopniowo i potrwa zapewne około 30 lat, ale główne zmiany nastąpią w tej dekadzie.
Zgodnie z nowymi przepisami, które weszły w życie od 1 kwietnia 2022 roku, nowi prosumenci korzystający z własnej fotowoltaiki będą rozliczać się w systemie net-billingu. Energia wyprodukowana u nich, w tym ze słońca, będzie sprzedawana do sieci i kupowana przez prosumenta po cenach rynkowych. Co istotne, sprzedaż energii rozliczana będzie w cenie hurtowej, ale jej kupno – w wyższej, detalicznej, wraz z wszelkimi opłatami (obecna cena sprzedaży to ok. 33 gr/1 kWh, a odkup będzie po cenie ok.1 zł).
Zmiana ta podyktowana została przede wszystkim opinią czterech wielkich operatorów, w tym PGE SA, według których sieć nie jest w stanie obsłużyć tak dużej ilości instalacji budowanych na autokonsumpcję. Z jednej strony można zrozumieć ich stanowisko, z drugiej zaś nierzadko są to półprawdy. Sam doświadczyłem sytuacji, w której operator w pewnym stopniu celowo, przy napięciu w sieci 230 V, mogąc utrzymywać je pomiędzy 207 a 253 V, utrzymywał w górnych stanach, co powodowało nieustanne wyłączenia fotowoltaiki. Dopiero po bardzo trudnych rozmowach okazało się, że można o 10 V obniżyć napięcie, co od razu spowodowało zwiększenie produkcji o ponad 100%. Zdaniem czterech wielkich spółek energetycznych konieczne jest pewne ograniczenie dostępu do pozytywnego, lecz „nieokiełznanego” społecznego ruchu montowania własnych paneli. Zapewne długofalowo będzie miało to sens, lecz chwilowo zdecydowanie pogorszyło sytuację.
Warto wspomnieć o rozwiązaniach wypracowanych przez inne europejskie kraje. Ostatnio w Hiszpanii pojawił się tzw. wirtualny prosument, co oznacza, że nie tylko można energię produkować, ale też pomiędzy użytkownikami obracać i „po sąsiedzku” z niej korzystać. Z kolei w Niemczech obywatel może mieć udziały we wspólnej instalacji, np. spółdzielni energetycznej czy celowej spółce, i jest prosumentem wirtualnym, tzn. w proporcji do posiadanych udziałów tę energię konsumuje po korzystnych stawkach. W Czechach natomiast, w ramach Krajowego Planu Odbudowy, obok dotacji na montaż domowych instalacji fotowoltaicznych i planowanych aukcji dedykowanych większym inwestorom planującym budowę farm PV, środki unijne w znacznej mierze przeznaczą na rozwój energetyki prosumenckiej w firmach, które w ten sposób uzyskają możliwość zmniejszenia kosztów swojej działalności związanych z rachunkami za energię. Dotacje będzie można przeznaczyć ponadto na magazyny energii. To na pewno poprawi ich konkurencyjność na wspólnotowym rynku.
W Polsce określone zostały ramy prawne dla energetyki społecznej: klastrów energii, spółdzielni energetycznych i społeczności energetycznych. Minister certyfikował 66 klastrów już w 2017 i 2018 roku. Niestety, nie poszły za tym regulacje ekonomiczne, wspierające ich rozwój – zwłaszcza zasad korzystania z sieci energetycznej (u nas monopol ma PGE). Nadal nie ma mechanizmów umożliwiających ich funkcjonowanie prawne i finansowe. Obecnie sąsiad nie może kupić energii od sąsiada, konieczny jest pośrednik, w naszym przypadku PGE, które dyktuje cenę poprzez wielość dodatkowych opłat, przez co cena energii jest dwu-, trzykrotnie większa. Musimy to zmienić. Temu ma służyć budowa energetyki obywatelskiej, w obrębie mniejszych i większych społeczności energetycznych, jak klastry, spółdzielnie energetyczne czy związki międzygminne. Kolejna tura zmian w przepisach jest zapowiadana na I półrocze 2022 r.
Zmiany w otaczającym nas świecie, które ostatnio gwałtownie przyspieszyły, doprowadzą też do zmian w polityce energetycznej Polski. Nasz mix będzie uzupełniany przede wszystkim wielkimi zielonymi inwestycjami – farmami wiatrowymi na Bałtyku oraz fotowoltaicznymi. Dzisiaj farmy PV budowane są głównie o mocy 1 MW na 2 ha, ale wchodzimy w fazę budowy wielkich jednostek wytwórczych ze słońca, rzędu kilkudziesięciu, a nawet kilkuset MW. Oczekiwać również należy dalszego rozwoju energii wiatrowej na lądzie, ale głównie na morzu. Ważnym elementem będą też biogazownie jako stabilne źródło wytwórcze. W przygotowywaniu są też ogromne magazyny energii – rzędu 50 MW i większe (kilkaset projektów), których zadaniem będzie stabilizacja sieci. Kolejnym, równie ważnym etapem tych przemian będzie przetwarzanie zielonej energii – głównie wiatrowej i fotowoltaicznej – na wodór, ponieważ dzięki temu, już niezależnie od sieci, ten surowiec można nie tylko zmagazynować, ale przewieźć w dowolne miejsce i zatankować do pojazdów transportu drogowego, indywidualnego i towarowego, jak również statków, pociągów, ciepłowni itp.
Kolejnym pomysłem na zwiększenie zielonej mocy wytwórczej jest tzw. współdzielenie mocy przyłączeniowej przez różne moce wytwórcze, głównie chodzi tu o wiatraki i fotowoltaikę, które w większości pracują w różnych porach dnia i roku. Współdzielenie posiadanej mocy przyłączeniowej pozwala w tym samym miejscu, gdzie już stoi np. wiatrak o mocy 3 MW, dostawić 2 MW fotowoltaiki, dokładając niewielki magazyn energii i korzystając z tej samej infrastruktury przyłączeniowej. Możliwe są różne rozwiązania, potrzebne są tylko szybkie zmiany w prawie i w nieco skostniałych 4 państwowych spółkach energetycznych. Nasze zapóźnienie jest nadal duże, a brak chęci szybkiego dostosowywania się ten proces wydłuża. Przed nami ogromne środki z UE na lata 2021–2027, z KPO i Funduszu Modernizacji. To ponad 100 miliardów euro tylko na te cele. W tej sytuacji trzeba gwałtownego przyspieszenia tych zmian, w tym woli działania rządu i ustawodawcy, by podążać za europejskimi i światowymi zmianami. Dopiero wszystkie elementy razem i działania wszystkich uczestników tego procesu złożą się na dobrą przyszłość polskiej energetyki.
tekst Krzysztof Szydłowski | foto GRUPA SIS Sp. z o.o.
GRUPA SIS ul. Długa 5 | 20-346 Lublin tel. 81 534 32 00, k. 507 195 785 www.oze-invest. plbiznes@op.pl