In Memoriam
Michał,
Przesyłam Ci tekst do LAJFA, tym razem nieco kulinarny. Zdjęcia podeślę
Ci po 16.00, bo mam na domowym komputerze.
Pozdrawiam, Robert
ps. W trakcie musiałem sobie zrobić kanapkę. Tylko tyle mogę w pracy. 🙂 Zawsze to jednak coś, a nie pisać o smakach na głodniaka.
R.
A jeść i pić lubił. Na fotografii zrobionej kilka lat temu przez córkę w domowej kuchni widzimy Roberta w gustownym czarnym fartuchu kuchennym z obrazem wieży Eiffla i napisem Paryż. Biesiady, spotkania towarzyskie i koleżeńskie dawały mu chwilę wytchnienia od spraw związanych z ogromem zbrodni XX wieku, którymi się zawodowo zajmował. W pracę angażował się całym sobą.
Ostro i bezkompromisowo piętnował słowem „imprezy na cześć”, które zamiast upamiętniać ofiary i honorować ocalonych, stawały się politycznymi spektaklami organizatorów i dla organizatorów. Kosztowało go to czasowym zakazem wypowiadania się w mediach na tematy bieżące. Jedną z ostatnich, a może już ostatnią wypowiedź Roberta możemy zobaczyć na ekranach w filmie Grażyny Stankiewicz „Widzący z Lublina”. Dzieli się z widzami wiedzą na temat rodziny Horowitza ‒ Widzącego. Jednak największym zawodowym wyzwaniem dla Roberta były tematy zbrodni Holokaustu, relacje ocalonych i Sprawiedliwych, dokumenty procesowe byłych katów, szmalcowników i zbrodniarzy. Do tych trudnych spraw podchodził profesjonalnie, naukowo, niekierowany z góry narzuconą tezą, uprzedzeniami narodowościowymi czy religijnymi ‒ fakty były faktami i należało je jak najściślej wyjaśnić, posługując się aparatem naukowym.
Odpoczynek, a także możliwość poznania nowych relacji, faktów historycznych czy ciekawostek dawały mu także wycieczki na kresy, w szczególności do ulubionego Lwowa. Ostatni artykuł do LAJF-a, spoglądając z niepokojem na wojnę na wschodzie Ukrainy, zakończył takim zdaniem: Ja bym dodał: jedźcie w ogóle do Lwowa – po smaki i wrażenia, a przy tym nie ma się czego bać.
Robert,
Pamiętaj, jak wrócisz ze Lwowa
to jesteśmy umówieni z Marcinem
na „Podwieczorek Kultury” w sobotę (7.06) po 15.00 w ogródku
za Teatrem Starym. Będziemy się
ukulturalniać, a jak nam ułańska
fantazja dopisze, to później przeniesiemy się na Stare… 🙂
Pozdr. – fujcik
Niestety…
Tekst Michał Fujcik
Foto Patrycja Turek-Kwiecińska