Ma 28 lat i właśnie została najmłodszym wójtem na Lubelszczyźnie i jednym z najmłodszych w Polsce. Rządzi Jabłonną koło Lublina, w której mieszka blisko 8000 mieszkańców. Nie jest to jej pierwsze doświadczenie z samorządem lokalnym – była radną poprzedniej kadencji. Od 10 lat działa w organizacjach pozarządowych, a swoją działalność rozpoczęła od prowadzenia świetlicy dla dzieci i stowarzyszenia rozwoju lokalnego. Magdalena Sałek na każdym kroku podkreśla, że jest stąd i z tym miejscem zamierza związać swoje życie. Jak na tak młodą osobę wydaje się być mocno zdeterminowana. I jak na tak młodą osobę może pochwalić się imponującym życiorysem.
Gmina Jabłonna leży przy ruchliwej drodze łączącej Lublin z Bychawą, Biłgorajem, Krasnymstawem i Szczebrzeszynem. Tędy można również dojechać do Przemyśla, Zamościa i Warszawy. Gminę tworzy 17 wsi, a pośród nich Jabłonna Pierwsza, Jabłonna Druga i Jabłonna-Majątek, a ich znakiem rozpoznawczym jest zespół parkowo-pałacowy, niegdyś należący do lubelskiej rodziny Vetterów, znanych przedsiębiorców i filantropów, obecnie będący własnością prywatną. Pochodzący z XIX wieku dwór otoczony jest lipowymi alejami, winnicą i rozlewiskami. W pobliżu znajdują się m.in. budynki rządcówki, dawnej gorzelni i ruiny czworaków. Ale z okien przejeżdżających tędy samochodów Jabłonna wygląda jak wiele innych gmin na Lubelszczyźnie. Idący chodnikiem mieszkańcy, sklepy spożywcze, ogrodzenia posesji. Uwagę zwracają na siebie drewniana karczma, restauracja i pomalowany na biało Urząd Gminy z klasycystycznym gankiem z kolumnami. Przez najbliższe 4 lata miejsce pracy Magdaleny Sałek.
Jestem stąd
Tak jak szybko chodzi, tak samo szybko działa. Zachodzi też duże prawdopodobieństwo, że w jej rodzinie geny społecznikowskie są dziedziczne. Pradziadek Stanisław Kowalik pomagał mieszkańcom pisać listy urzędowe. Ukończył 6 klas szkoły podstawowej i pięknie kaligrafował. W lokalnej społeczności uchodził za osobę wykształconą i znającą się na rzeczy. Mama należy do Koła Gospodyń Wiejskich w Czerniejowie.
Magdalena Sałek twierdzi, że jej aktywność społecznikowska rozpoczęła się, kiedy chodziła do gimnazjum. Organizowała m.in. dyskoteki w szkole i dokładnie pamięta tę pierwszą, bo nie tylko dostała wolną rękę od nauczycielki, ale jeszcze został jej powierzony budżet na imprezę. Miała wtedy 13 lat i ta sytuacja uzmysłowiła jej, że po pierwsze inni mają do niej zaufanie, a po drugie, że można organizować różne wydarzenia. A więc ma w sobie moc sprawczą, bez której raczej trudno czegokolwiek dokonać. Potem dojeżdżała do liceum Vetterów w Lublinie. Codzienne wyjazdy i powroty do domu mocno ograniczyły jej możliwości czasowe, ale i tak sprawowała funkcję przewodniczącej samorządu klasowego.
Chęć działania była w niej od zawsze. – Kiedy dostałam się na socjologię na KUL, swoje kroki skierowałam do Koła Studentów Socjologii KUL. Polecam to każdemu. Poznawanie ludzi, organizowanie konferencji i wyjazdów. To jest dobre środowisko dla osób aktywnych. Podczas studiów rozpoczęła się też moja przygoda z wolontariatem, który zadecydował o całym moim przyszłym życiu. Na początku opiekowałam się dziećmi w domu dziecka. Pomagałam im odrabiać prace domowe, wychodziłam na spacery i bawiłam się z nimi. Wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie, jak duże znaczenie ma pomoc tym, którzy takiej pomocy potrzebują. Poza tym wiedziałam, że te dzieciaki na mnie czekają, więc nie wypadało się spóźnić. A to, żeby w ogóle nie przyjść, nawet do głowy mi nie przyszło. To była duża motywacja – wspomina.
W czasie studiów jako wolontariuszka pomagała również w Centrum Duszpasterstwa Młodzieży przy Duchu Świętym w Lublinie, gdzie była wolontariuszką w Szpitalu Dziecięcym na Oddziale Patologii Noworodków. Ale od początku równolegle było studiowanie. Upór i determinacja pozwalały jej łączyć skutecznie studia z pracą na rzecz innych.
Ta właściwa droga
Jej profil zawodowy na portalu GoldenLine wydaje się nie mieć końca. Co rzadkie w tego typu miejscu, sporo jest tu również wpisów osób, które współpracowały z Magdaleną Sałek i w ten sposób rekomendują ją innym. Oprócz socjologii ukończyła studia podyplomowe z ekonomii społecznej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie oraz liczne kursy i szkolenia, m.in. Szkołę Liderów PAFW, Kurs Trenera Biznesu czy Przedsiębiorcy Społecznego i ciągle było jej mało. Obecnie studiuje zarządzanie i finanse w administracji publicznej na KUL-u, aby rozwijać swoją wiedzę dotyczącą samorządu, prawa i finansów. Równie dużą część zajmuje lista działań pozarządowych – fundacje, stowarzyszenia, akcje charytatywne, projekty edukacyjne i społeczne. Ale wszystkie one mają wspólny mianownik – wolontariat, dzięki któremu zdobyła największe doświadczenie, kontakty i możliwości.
Od 2009 roku jest zaangażowana w projekt SZLACHETNA PACZKA, pełniąc początkowo funkcję Lidera Rejonu, gdzie wraz z grupą wolontariuszy w Lublinie w dzielnicy Konstantynów pomagała rodzinom najbardziej potrzebującym. Kolejne lata przyniosły jej zaangażowanie w ten projekt na kolejnych stanowiskach, w 2012 roku otrzymała propozycję pełnienia funkcji Koordynatora Krajowego tego projektu. Przez rok mieszkała w Krakowie i dowodziła sztabem tysięcy osób w całej Polsce. Jedno stanowisko na 10 tysięcy wolontariuszy w Polsce i konieczność dowodzenia zespołem 30 najbliższych współpracowników. To musi przekładać się na umiejętność zarządzania zespołem, pracy pod presją czasu i okoliczności oraz skuteczność w działaniu. To, co jej się najbardziej przydało, to otwartość na drugiego człowieka, umiejętność wsłuchiwania się w problemy innych ludzi oraz bardzo dobra organizacja pracy, sztuka komunikacji interpersonalnej, umiejętność radzenia sobie ze stresem, wyznaczanie celów i osiąganie ich. Bez jej wcześniejszych doświadczeń raczej byłoby to niemożliwe.
‒ Uważam, że jest to naturalna ścieżka rozwoju – od organizacji pozarządowych działających na rzecz innych do służby publicznej w strukturach administracji publicznej. Przy jednoczesnej świadomości, że jako osoba działająca na rzecz organizacji pozarządowych nie mam wpływu na pozytywne załatwianie spraw do końca. Dlatego tego typu doświadczenie w połączeniu z mocą sprawczą wynikającą z zajmowanego stanowiska wójta może o wiele więcej załatwić z pożytkiem dla mieszkańców naszej gminy – podkreśla.
Cel ‒ życie
Magdalena Sałek mówi o tym, że już jej się udało, choć całkiem sporo jeszcze przed nią. Chce aktywnego życia wśród ludzi, z którymi może wiele zdziałać, a za takich uważa mieszkańców gminy, której została wójtem. Niekwestionowanym sukcesem jest wygrana w pierwszej turze z jej poprzedniczką, która piastowała to stanowisko przed dwie kadencje. Cele zawodowe nowej pani wójt na najbliższe 4 lata są związane z jej programem wyborczym – m.in. zmianą planu zagospodarowania przestrzennego gminy, rewitalizacją centrum Jabłonny, wydłużeniem godzin funkcjonowania oddziałów przedszkolnych dłużej niż do 13.30, aby rodzice nie musieli się martwić opieką nad dziećmi, kiedy są w pracy. Nadal jej oczkiem w głowie jest założona z jej inicjatywy „Pracownia” dla dzieci w Czerniejowie. Kolorowe, nowoczesne wnętrze, miejsce zabaw pod opieką wykwalifikowanej kadry powodują, że stale pełno tu dzieciaków.
Po godzinach kocha fotografować, największą inspiracją są dla niej inni ludzie, ich zwyczaje i emocje. Nawet teraz, kiedy jest wójtem, trudno jej nie zabierać aparatu na różne wydarzenia, aby nie stracić cennych kadrów.
– Pomimo młodego wieku dużo osiągnęłam, ale nie udałoby się, gdybym była sama. Tymczasem są wokół mnie ludzie, którzy mnie wspierają na każdym odcinku mojej działalności. Pracujemy w zespole, to oni mnie motywowali, przekonywali, że warto. I ciągle mnie wspierają. Bez takiego wsparcia trudno cokolwiek zdziałać – puentuje Magdalena Sałek.
Tekst: Marta Mazurek
Foto: Marek Podsiadło