Strefa jabłka, soku i cydru to miejsca, wokół których 19 września od rana do wieczora wędrowały tysiące mieszkańców Lublina. Choć znane od dawna, produkty te dopiero teraz przeżywają swój renesans popularności. Zwłaszcza cydr, który walczy o miano czołowego lubelskiego produktu regionalnego z szansą na ekspansję o dużym zasięgu. Zorganizowane po raz drugi Lubelskie Święto Młodego Cydru było tego najlepszym dowodem. Francuskie Beaujolais Nouveau to tradycyjne już święto młodego wina. W okolicach dnia św. Marcina w różnych regionach winiarskich na świecie serwowane są młode, kilkutygodniowe wina z jesiennych zbiorów. Jednym z najbardziej znanych jest właśnie Beaujolais Nouveau (czyt. bożole nuwo) – wino z okolic francuskiej miejscowości Beaujolais na północ od Lyonu. Amatorzy tego trunku spotykają się na świeżym powietrzu i wspólnie degustują to specyficzne smakowo wino, którego głównym atutem jest świeżość. Ta winiarska tradycja wypromowana przez producentów z Beaujolais, oprócz walorów integracyjnych, stała się dla nich finansową żyłą złotą. Trzeci czwartek listopada we Francji to data wręcz obowiązkowego biesiadowania z młodym winem w roli głównej. I o ile o nim samym krążą różne opinie, a degustatorzy niejednokrotnie zarzucają mu zbyt „prosty” smak, to sami winiarze zdają sobie sprawę z tego, że nie mogą pozwolić sobie na wyprodukowanie kiepskiej jakości trunku, gdyż tym sposobem stracą klientów i pozbawią się finansowych żniw. Co ma Beaujolais Nouveau do Lubelskiego Święta Młodego Cydru? Jak się okazuje, wiele, bowiem wytwórcy cydru mają ambicje, aby święto cydru weszło nam w nawyk równie mocno, jak wspomniany pierwowzór Francuzom. Wspólnym mianownikiem jest również „młodocianość” alkoholu. Święto cydru zostało zainicjowane tuż po zbiorze sierpniowo-wrześniowych jabłek, a wiadomo, że najlepszy cydr wytwarzany jest ze świeżego soku. Po trzecie, tak jak święto Beaujolais Nouveau, to również możliwość świetnej zabawy. Degustacje, warsztaty, koncerty i wszechogarniający dobry nastrój, tak było na lubelskim Starym Mieście 19 września.
Polak potrafi
Nałożone przez Rosję embargo postawiło sadowników z Lubelszczyzny w trudnej sytuacji, z której trzeba przyznać, wybrnęli. W ubiegłym roku w jednej chwili, na skutek embarga gospodarczego ogłoszonego przez Federację Rosyjską, zniknął z horyzontu największy odbiorca owoców, a przede wszystkim jabłek. –Rosja, chcąc wywrzeć nacisk polityczny, używając środków ekonomicznych, ogłosiła zakaz wjazdu najpierw owocom z Polski, a potem z całej Unii Europejskiej. Miało to doprowadzić do poważnych problemów gospodarczych w polskim rolnictwie. Okazało się jednak, że stare powiedzenie „co cię nie zabije, to cię wzmocni” w naszym przypadku sprawdziło się w stu procentach. Spontanicznie powstały całe kampanie ratowania polskiego sadownictwa. Na przykład „Wszyscy jemy polskie jabłka”, w którą włączyli się, a właściwie zainicjowali ją dziennikarze i celebryci. Zmobilizowało to sadowników do szukania innych rynków zbytu i obudziło w nich przedsiębiorczość. Jednym z jej objawów jest powrót do tradycji przetwarzania owoców w jeden z najatrakcyjniejszych sposobów, czyli fermentowania tego, co dobre, po to aby uzyskać coś jeszcze lepszego. Mówiąc wprost, padło hasło „robimy jabłecznik” i wcale nie mam na myśli szarlotki, tylko napój dziś popularnie zwany cydrem ‒ opowiada Tomasz Solis, sadownik spod Kraśnika i wiceprezes Związku Sadowników RP. I tak jabłecznik, niegdyś bardzo popularny, po latach zapomnienia wrócił w najlepszym stylu na polskie stoły, a o zainteresowaniu Lubelskim Świętem Młodego Cydru świadczą długie kolejki ustawiające się tego dnia wokół Trybunału Koronnego.
Polskie Beaujolais Nouveau
Każdy, kto zajrzał 19 września na Stare Miasto, skosztował jabłek z okolicznych sadów, świeżego soku jabłkowego i przede wszystkim młodego cydru, w tym bohatera dnia ‒ cydru jednoodmianowego, z antonówek. Zgodnie ze wzorem zwyczajów francuskich, odbyło się publiczne i uroczyste rozbicie pierwszej beczki, czego osobiście dokonał marszałek Sławomir Sosnowski. Na lubelskie święto przygotowano 1000 litrów cydru i ponad dwie tony jabłek. Organizatorzy zaprosili uczestników święta do uczestniczenia w pewnego rodzaju grze. Aby spróbować młodego cydru, trzeba było trochę się postarać, zdobywając specjalne naklejki w trzech strefach: jabłka, soku, cydru. Dla wytrwałych czekała w nagrodę dla wytrwałych buteleczka tegorocznego cydru z antonówki. ‒ Debiut można zaliczyć do udanych, lekko kwaskowaty i bardzo orzeźwiający – zachwalał pan Janusz, który przyjechał z przyjaciółmi z Białej Podlaskiej. Były konkursy i liczne degustacje. Producenci amatorzy mogli dowiedzieć się, jak wyprodukować cydr w warunkach domowych, a znawcy wymienić się wiedzą. Nie można jednak mówić o udanym wydarzeniu bez dobrej oprawy muzycznej. Na placu przed Teatrem Andersena wystąpili przedstawiciele polskiej młodej sceny muzycznej. Spragnieni Lata, w składzie: Skubas, Natalia Przybysz, Xxanaxx, Julia Marcell i L.U.C, zakończyli tego wieczoru dwumiesięczną ogólnopolską trasę koncertową o tej samej nazwie. Pomimo chłodnego i pochmurnego dnia, występy przyciągnęły tłumy, przy zachowaniu charakterystycznego dla tej grupy wykonawców nastrojowego klimatu.
Zacydrowani.pl
Lubelskie Święto Młodego Cydru oprócz popularyzacji cydru miało na celu zwrócenie uwagi na kwestie ustawodawcze. Gospodarz święta Lubelskie Stowarzyszenie Miłośników Cydru dąży do zmian w prawie, zwłaszcza w zakresie określenia definicji polskiego cydru naturalnego jako trunku alkoholowego produkowanego wyłącznie ze świeżego soku, z jabłek. W związku z tym w czerwcu została zainaugurowana ogólnopolska kampania na rzecz polskiego cydru „Zacydrowani.pl”. Celem kampanii jest zmiana ustawowej definicji polskiego cydru naturalnego ‒ wprowadzenie jego ochrony i zapisu o produkcji cydru wyłącznie ze świeżego soku z jabłek, a także uproszczenie przepisów zezwalających sadownikom na wytwarzanie cydru. Lubelskie Stowarzyszenie Miłośników Cydru walczy o jakość i czystość naszej nowej polskiej specjalności. Głośno sprzeciwia się produkcji cydrów z koncentratów ‒ sztucznie aromatyzowanych i ujednolicanych. Piętnuje produkty cydropodobne, w których niska zawartość jabłek maskowana jest dodatkami smakowymi i aromatycznymi. Poparło ją ponad 15 tys. osób i ciągle dołączają kolejni. Producenci cydru biorący udział w lubelskim święcie z satysfakcją podkreślają, że klienci są coraz bardziej świadomi, z jakiego rodzaju trunkiem mają do czynienia, szukają różnych odmian i smaków. To dla nich warto powalczyć z utrudnieniami prawnymi, np. dotyczącymi zakładania przydomowych wytwórni. Nazwę kampanii „Zacydrowani.pl” zainspirowały pozytywne emocje związane z uczuciami zakochania, zafascynowania, „zakręcenia”. I oczywiście samo bycie „ZA”. Znak „pl” dodatkowo podkreśla, że walczymy o polską, naturalną specjalność i smak polskich jabłek ‒ naturalny cydr produkowany w Polsce, w 100% ze świeżego soku, bez sztucznych dodatków.
Tajniki cydru
Tradycje cydrowe mamy bardzo długie, zarówno w produkcji, jak i w spożyciu. W przedwojennej Polsce niemal każdy, kto miał sad jabłoniowy, robił w domu jabłeczniaka czy jabłecznika, bo różnie go nazywano. Był to napój popularny, robiony głównie na własne potrzeby. ‒ Mój dziadek Stanisław przywiózł przepis ze szkoły w Pszczelinie, dzisiejszy Brwinów. Tradycja robienia jabłecznika domowego w Polsce zanikła po II wojnie światowej. Ówczesna władza chciała mieć monopol na wszystko, a przede wszystkim na to, co nawet w minimalnym stopniu wiązało się z produkcją alkoholu. W ten sposób ten oryginalny a zarazem szlachetny napój odszedł w zapomnienie ‒ mówi Tomasz Solis.
Smak cydru każdego roku jest inny, co spowodowane jest między innymi różną dawką słońca, brakiem opadów, sposobem przechowywania itp. Tegoroczna susza akurat w przypadku antonówek okazała się pozytywnym zbiegiem okoliczności. Antonówki dzięki wyjątkowo dużej dawce słońca zyskały wyjątkowy smak i aromat. Cydr z różnych rejonów inaczej smakuje. Ważna jest baza, którą w większości jest koncentrat jabłkowy. Inaczej jest w przypadku cydru produkowanego przez AMBRA, którego smak i zapach opierają się na stuprocentowym świeżym soku. Lubelszczyzna to drugi pod względem wielkości jabłkowy region Polski: 22 tys. ha sadów i 500 tys. ton zebranych jabłek. Lubelszczyzna ma wyjątkowe położenie, doskonałe wapienne gleby i długą tradycję upraw. Na przykład w XIX wieku Józefów był największym gospodarstwem sadowniczym w Europie. ‒ Mamy niepowtarzalną szansę wykorzystania naturalnego bogactwa, jakim jest polskie jabłko, i stworzenia nowego narodowego produktu: naturalnego cydru, produktu o potencjale eksportowym – podkreśla Tomasz Solis. I o to właśnie walczy powołane wiosną tego roku Lubelskie Stowarzyszenie Miłośników Cydru, w którego działania włączył się również największy na Lubelszczyźnie producent napoju AMBRA S.A. ‒ Zaletą Cydru Lubelskiego jest przede wszystkim to, że jest cydrem naturalnym, produkowanym w 100% ze świeżego soku z jabłek. Nie ma dodatku koncentratu i sztucznych barwników. Rozwój renomowanych i dobrych produktów przetworzonych, a nie jedynie debata o sprzedaży samego surowca, jest strategiczną dźwignią i strategicznym kierunkiem dla ustabilizowania całego sektora, który w dużo większym stopniu będzie opierał się na produkcie przetworzonym, a nie na surowcu. Rentowność, zysk dla regionu i dla samych sadowników, która wynika ze zwiększonego udziału cydru jako produktu przetworzonego, jest oczywiście nieporównanie większa niż sama produkcja jabłek. Jeżeli jabłka są naszym naturalnym bogactwem, to w oczywisty sposób Polska powinna być dużym i renomowanym producentem cydru, żeby po prostu więcej na tym jabłku zarabiać ‒ mówi Robert Ogór, prezes AMBRA S.A. Lubelszczyzna ze względu na tradycje uprawy jabłek oraz położenie geograficzne ma szansę również na rozwinięcie turystyki związanej z sadownictwem na wzór włoskiej Toskanii. Trzeba tylko zmian prawnych związanych z możliwością produkcji i sprzedaży cydru w Polsce. Producenci nie chcą niczego innego niż takich samych warunków funkcjonowania jak we Włoszech, Francji czy w Chorwacji. Reakcję na kampanię „Zacydrowani.pl” wróżą w tym temacie zmiany. Zmiany na lepsze. W tej dziedzinie gospodarki nadal tkwimy w realiach głębokiego marazmu, ale reakcje na kampanię „Zacydrowani.pl” wróżą zmiany. Zmiany na lepsze.
Tekst Aleksandra Biszczad
foto Marcin Pietrusza, Marek Podsiadło, Roger Wange