fbpx

Perspektywy i odpowiedzialność w biznesie. 20 lat firmy ALIPLAST

13 kwietnia 2022
1 245 Wyświetleń

Firma Aliplast działa już od dwudziestu lat. Kluczem do sukcesu okazały się wiedza, odwaga i rzetelna praca. Gruntowna znajomość rynku i dostrzeganie możliwości rozwoju to zasługa Prezesa firmy Jana Kidaja, który stworzył ją i rozbudował, otwierając przed Aliplastem nie tylko rynki polskie, ale i europejskie. Jednak wielki biznes nie pochłonął go całkowicie. Korzystając z dobrej kondycji przedsiębiorstwa, stara się zadbać o pracowników, zarówno w zakładzie, jak i poza nim, jednocześnie integrując lokalną społeczność. Wie, że praca wykonywana w przyjaznym środowisku przekłada się na powodzenie firmy. Z Janem Kidajem, Prezesem firmy Aliplast, rozmawiał Piotr Nowacki, foto Emil Zięba.

Rozpoczęcie tego roku oznacza dla firmy Aliplast dwie dekady działalności firmy. Proszę opowiedzieć, jak wyglądały jej początki.

Z jednej strony dwadzieścia lat to bardzo dużo, z drugiej zaś wydaje się, że minęły w mgnieniu oka. Pamięta się część wydarzeń, nie zawsze szczegółowo. Na początku zaznaczę jeszcze, że moja działalność przed Aliplastem jest bardzo ważna, ponieważ od połowy lat 80. stopniowo nabierałem przekonania i odkrywałem, że zachodni system gospodarczy jest sprawniejszy i już myślałem o prowadzeniu podobnej działalności.

Czyli plany „wilczka”?

Chciałem pokazać w naszym kraju inną drogę działania. Bardzo zbliżoną do naszej, ale jednak różniącą się w sposób zasadniczy. Nasz system był fikcją, jednocześnie uważaną za normalność – odmienny od ogólnoświatowej rzeczywistości nie miał szans powodzenia. Większość ludzi doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Społeczeństwo podlegało władzy centralnej, rządzącej zgodnie z doktryną socjalistyczną. Natomiast ja starałem się od lat 80. zdobywać doświadczenie biznesowe. W połowie lat 90. pojawiła się możliwość zajęcia się profilami do drzwi i okien, więc ją wykorzystałem. Przyszedł rok 2000. Wówczas zgłosiła się do mnie Spółka Kęty z Lublina, której nie powiodło się na rynku, z propozycją, bym odkupił zakład zajmujący się kompletacją i projektowaniem systemów do produkcji drzwi i okien.

Czy to były systemy aluminiowe?

Tak. Było to dobre, choć „ubogie” rozwiązanie w tamtych czasach. Zajęcie się nim pozwoliło mi zdobywać kolejne doświadczenia. Jeszcze jako wspólnicy Spółki Tabal odkupiliśmy od Spółki Kęty zorganizowaną część przedsiębiorstwa, która stała się dla nas bazą do działalności w tej dziedzinie. Jednocześnie staliśmy się konkurentem dla poprzedniego właściciela. Sprzedaż tego systemu nie była wystarczająco opłacalna, więc jeszcze w momencie sprzedaży padła propozycja i obietnica, że Spółka Kęty będzie wykonywać dla nas usługi lakiernicze. Przyszedł jednak kryzys końca lat 90- tych. Zrobiłem więc sam rozpoznanie rynku lakierniczego. Trafiłem na partnera belgijskiego. Już po pierwszej wizycie padło pytanie, czy możemy coś robić w Polsce i tak to się zaczęło.

Mamy rok 2002, tak?

Jeszcze w trakcie 2001 roku, nadal jako Spółka Tabal, zajęliśmy się sprzedażą systemów okien i drzwi. Natomiast w 2002 roku w sposób formalny powstała firma Aliplast, a z aportem została wniesiona część zorganizowana Spółki Tabal. Siedziba firmy mieściła się wówczas przy ul. Diamentowej 7. W momencie przejścia z jednej spółki do drugiej zatrudnionych było 28 osób. Dzisiaj zatrudnienie w takiej skali jest praktycznie cząstkowe. Jak wygląda dalsza część rozwoju firmy Aliplast Pierwsze pięć lat pracowaliśmy przy ul. Diamentowej. Trzonem zakładu była lakiernia. Zaczęliśmy też rozwijać systemy okien i drzwi – powstał dział konstrukcyjny, który unowocześniał je, dodając nowe rozwiązania. Pojawił się pierwszy eksport do Czech i Słowacji i po 3 latach okazało się, że jest nam za ciasno. Logicznym krokiem była budowa nowego zakładu – przemyślana, wieloetapowa inwestycja. Problemem było, z uwagi na naszą strukturę agrarną, znalezienie kilku dobrych hektarów w odpowiednim miejscu pod działalność gospodarczą. Wtedy w Lublinie
zaczęto mówić o Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Było nam po drodze z tym pomysłem.

To sprawiło, że zbudowaliście własny zakład.

Tak. W 2008 roku, gdy tylko powstała wspomniana Strefa i stało się jasne, że jest ulokowana na dobrym terenie, rzec by można – byłych latyfundiach nauki lubelskiej, my jako jedni z pierwszych poważnych inwestorów złożyliśmy akces i w 2008 roku dostaliśmy przydział na zakupienie ziemi. Kupiliśmy 12 ha i po roku powstała pierwsza hala produkcyjna o powierzchni 12.500 m² oraz obiekt administracyjno-biurowy o powierzchni 1650 m². Oddane zostały do użytku w 2009 roku. Wówczas zatrudnionych było nieco ponad 60 osób.

O ile mi wiadomo, kupiliście Państwo na przestrzeni kolejnych lat kolejne tereny i budynki.

Tak, obecnie łączna powierzchnia obiektu to prawie 70.000 m². Natomiast łączna powierzchnia posiadanego terenu to 16 ha. Ponadto wynajmujemy kilka magazynów zlokalizowanych w mieście. Pracujemy już nad zakupem jednego obiektu gotowego, gdzie planujemy zlokalizować tę część produkcji, która nie musi odbywać się tu, na miejscu. Zawsze byłem zwolennikiem metody Zosia Samosia. Może kłóciło się niekiedy z logiką, za to ostatnie dwa lata pokazały, że możemy być w dużym stopniu samowystarczalni.

Co należy przez to rozumieć? Czy chcecie również tworzyć fotowoltaikę lub hutę odpadów poprodukcyjnych?

W zakresie mediów energetycznych nie mamy wielkich szans. Możemy próbować stosować fotowoltaikę, ale w tym momencie miałoby to ujemny wpływ na firmę pod kątem finansowym. Aspekt ekologiczny jest jednak dla nas ważny, dlatego powoli sami zaczynamy komponować produkty potrzebne do systemów fotowoltaicznych.

Czyli docelowo chcecie całość produkcji wykonywać sami?

Może nie całość, ale na pewno samozaopatrzenie, czyli elementy łączące konstrukcje.

Możecie pochwalić się jedną z największych w Polsce malarni proszkowych.

Mamy już cztery w dużym formacie, w pełni zautomatyzowane – dwie pionowe i dwie poziome lakiernie proszkowe oraz manualną linię dedykowaną akcesoriom, a w przyszłym roku powinniśmy uruchomić
piątą, gdyż tak wynika z bilansu zapotrzebowania.

To oznacza, że wszelkie tłoczenie, malowanie profili wykonują Państwo w swoim zakresie. Proszę powiedzieć, czy ta strategia działania wynika z tak dużego zapotrzebowania na rynku budowlanym na te elementy?

To nie tylko jest rynek budowlany. Rzeczywiście 30% naszej produkcji profili aluminiowych wchłania budownictwo, ale kolejne 30% przemysł wytwórczy, a jeszcze kolejne 30% motoryzacja, nie ta w postaci samochodów osobowych, ale ciężarowa, a także meblarstwo, energetyka.

Jak w tej chwili wygląda eksport Państwa produktów?

Nasza sprzedaż za granicę waha się pomiędzy 30 a 37%.

Do jakich krajów eksportujecie?

Największy wartościowo eksport jest do Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, krajów bałtyckich, USA, Kanady, Kambodży. Eksportujemy również do Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, z tym że na Zachód sprzedajemy głównie profile produkowane przez nas, natomiast do tych pierwszych krajów są to w większości systemy budowlane – architektoniczne systemy aluminiowe (okienne, drzwiowe fasadowe).

Państwa Partner belgijski nie wypełnia rynku francuskiego?

Nie, rynek jest tak duży w Europie Zachodniej, że potencjał naszej grupy to jest mały procent jego zapotrzebowania.

W ciągu ostatnich lat była pandemia, a teraz od jakiegoś czasu konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą. Jak to wpłynęło na działalność firmy?

Pandemia nas w zasadzie nie dotknęła, oczywiście poza obostrzeniami, kwarantannami, izolacjami, które rzeczywiście odbiły się na efektywności pracy załogi. Natomiast popyt wzrósł nam w sposób znaczący.

W firmie Aliplast dwa lata temu powołany został dział CSR (ang. Corporate Social Responsibility), a tłumacząc na język polski – społeczna odpowiedzialność biznesu. Skąd ten pomysł?

Są dwa aspekty bycia pracodawcą dla niemalże tysiąca ludzi. Grupujemy duży potencjał ludzki. Jesteśmy częścią ich życia. Na świecie pojawiła się tendencja, by skupić się na samym człowieku. Moim zdaniem człowiek powinien być zawsze w centrum uwagi. Nasza pomoc jest jednocześnie inwestycją w ludzi. Za ważne uważamy podnoszenie świadomości ekonomicznej, społecznej oraz kwalifikacji naszej załogi. Dbamy również o wynagrodzenia. Pracownicy powinni z przyjemnością wykonywać swoją pracę, muszą jednak mieć ku temu podstawy. W naszej firmie funkcjonują w atmosferze zrozumienia i otwartości. Staramy się też odpowiadać na ich potrzeby poza miejscem pracy, stwarzając okazje integracji z innymi. Urządzamy akcje sadzenia drzew czy sprzątania okolicy, spotkania i imprezy dla pracowników i ich rodzin, spotkania dla dzieci, a także wydarzenia sezonowe i sportowe. Dajemy również możliwość uprawiania hobby – jest firmowa drużyna piłki nożnej, grupa trekkingu górskiego, team biegaczy oraz koło wędkarskie.

Niedawno powstała Fundacja Grupy Aliplast. Jakie są jej zadania?

Fundacja powstała 29 marca tego roku w związku z sytuacją w Ukrainie. Dzięki niej łatwiej nam organizować działania pomocowe dla naszych wschodnich sąsiadów. W rezultacie zaktywizowania załóg firm Grupy Aliplast, mogliśmy wysłać do Kijowa i w głąb Ukrainy kilkanaście tirów z niezbędnymi rzeczami, zgromadzonymi przez nas i bratnie firmy w Portugalii, Hiszpanii, Anglii, Francji i Belgii. Pracownicy zaangażowali się też w segregację wszystkich darów oraz pomoc w funkcjonowaniu
punktu recepcyjnego. Wielu naszych Pracowników zaangażowało się też w wolontariat. W domach naszych Pracowników uchodźcy znaleźli schronienie.

Jak Pan widzi dalszy rozwój swojej firmy?

Często zadawano mi pytanie, czy mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, dalej będę prowadził i rozwijał firmę.

Nie widać po Panu zmęczenia.

Na razie nie. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele ciekawych realizacji, zwłaszcza teraz, gdy staliśmy się numerem jeden na rynku naszych produktów. Jesteśmy spółką dominującą, w grupie. Mamy wiele planów rozwojowych. Chcemy m.in. założyć spółkę na południu Europy. Z uwagi na środowisko, będziemy likwidować zbędny transport. Planujemy więc stworzenie zakładu w Rumunii, ponieważ byłby oddalony od nas o 1000 km. W ten sposób zmniejszymy logiczne koło opłacalności.

A jakie są plany dotyczące tego zakładu? Czy szykują się jakieś zmiany?

Kilka tygodni temu oddaliśmy do użytku czwartą prasę i w tym momencie mamy już moce produkcyjne rzędu 50 tys. ton w skali roku. Wypuściliśmy też nową gamę produktów outdoorowych: aluminiowe rolety, żaluzje fasadowe, osłony przeciwsłoneczne typu zip screen, łamacze światła, które powodują, że budynki mniej się nagrzewają. Naszym bestsellerem są pergole bioklimatyczne (NUUN Premium i NUUN Eco). Nadal mamy wiele pomysłów i zamierzamy je realizować, rozwijając działalność na terenie Lublina.

Zostaw komentarz