fbpx

Sztuka zdzierania masek

15 lipca 2022
647 Wyświetleń

Odsłonięcie (wystawy) Leszka Mądzika w hali Intrografu było wydarzeniem niezwykłym. Artysta to ktoś widzący dalej, transcendujący. Nie na sposób nudno-prowokujący, jak to się często dzieje w transgresywnych hockach-klockach. Artysta wprowadza w nową przestrzeń, nie gwałcąc wrażliwości, nawet gdy krzyczy, to nie wyje – crescendo – im delikatniejszych środków używa, tym bardziej atomowy efekt uzyskuje. Lecę właśnie samolotem i zerkam na skąpane w słońcu chmury. To, co w dole niesie cień, tu na górze odbija światło i oślepia. Takie właśnie było to odsłonięcie (się) Mądzika w Intrografie. Stary Mistrz drżącymi rękoma zdzierał z twarzy maski, nałożone jedna na drugą, by w końcu, patrząc wprost w nasze oczy, zdecydowanym męskim ruchem zdzierać czarne zasłony z prac rozwieszonych w produkcyjnej hali. Odsłaniając obrazy, kontynuował w istocie obnażanie siebie, pozwalał patrzeć na świat tak, jak on patrzy – świeżo, młodzieńczo, niesztampowo.

Jego starość okazała się pozorna, bo prawda się nie starzeje.

Wino i cały winiarski świat jest elementem materialnej kultury. Nigdy nie sięgnie przestrzeni, których dotyka kultura duchowa, z muzyką, poezją, prozą czy malarstwem – każdy, kto sądzi inaczej, jest albo kiepskim marketingowcem, albo głupcem. Tym niemniej jako element szeroko pojętej kultury rządzi się dokładnie tymi samymi prawami. Ich fundamentem jest prawda – tylko to, co prawdziwe, może przetrwać próbę czasu, próbę mód, próbę pozornych ułatwień, ciężką próbę komercji. Sytuacja komplikuje się z roku na rok, bo coraz łatwiej jest produkować wina poprawne, niby smaczne, ale tak naprawdę bez głębi i bez życia. Zupełnie jak masowe reprodukcje genialnych obrazów. Niby widzimy to samo, a jednak nikt nie zamieni prawdziwego Malczewskiego na plakat z Malczewskim.

Czym jest zatem prawda w winie? Jak rozróżnić oryginały od kopii? Jest kilka wskazówek. Najpierw pochodzenie. Wino bez nazwy producenta, gdzie zastępuje ją ciąg liter i liczb oznaczających rozlewnię, jest co do zasady biednym przemysłowym klonem bez rodzica, biednym na tyle, że nikt nie chce się do niego przyznać. Warto też zwrócić uwagę na szczepy. Każde miejsce naznacza charakterem. Jeśli jesteś z Lublina, od małego znasz cebularz i forszmak. Wina mają podobnie. To oczywiście możliwe, by napić się dobrego cabernet sauvignon z okolic Werony, znacznie bardziej prawdopodobne będzie jednak znaleźć tam lokalną corvinę. Maska – to kolejny znak wina bez prawdy. Na naszej twarzy może być maska covidowa, maska makijażu, maska przeciwsłonecznych okularów noszonych w deszczowy dzień czy wreszcie najgorsza z masek, ta, której sami już nie widzimy, a która wpędza nas w samotność.

Maską wina może być najpierw etykieta. Oczywiście sposób, w jaki opakowane jest wino, mówi coś o guście winiarza, coraz częściej jednak mówi raczej o budżecie, jaki winiarnia może wydać na marketing. Warto też zachowywać dobre nastawienie do tych win, które opakowaniem nie powalają, zwłaszcza wtedy, gdy pochodzą z małych winnic. Jedno z najlepszych greckich win na swojej półce ma zarazem absolutnie koszmarną etykietę. Jest to dla mnie ważne memento.

Sam winny napój też ma swoje maski – najpierw maskę cukru. Tak uwielbiane przez wielu tanie pluszowe wina to często rozbełtane z cukrem napoje alkoholowe, które poza sztuczną słodyczą niosą pustkę. Słodkie idiotki. Dobre słodkie wino jest zazwyczaj drogie, bo drogie są metody jego produkcji, a jedną z najważniejszych jego cech, dość paradoksalnie, jest ożywcza kwasowość, która trzyma całość w równowadze.

Maską może być również beczka. Intensywne beczkowanie może w pierwszym zetknięciu zaskakiwać intensywnością aromatów, by zaraz potem zmęczyć, odebrać winu indywidualność i pijalność.

Wino może być również zakłamane przez nadmierne ambicje winiarza. Próby napinania się, udowadniania, porównywania z innymi zawsze prowadzą do karykatury. Prawdziwymi mistrzami pozostawiania przy swoim są dla mnie Francuzi, z małych, nieznanych nikomu apelacji, którzy robią swoje wina, tak jak robili je zawsze i cierpliwie czekają, by ktoś znudzony klonami, natrafiwszy na ich świat, zachwycił się prawdą. Pojedźcie do Jurancon albo Madiran, zrozumiecie, o czym piszę.

Prawda w winie, prawda w sztuce, jest w istocie szkołą. Ostatecznie chodzi bowiem o to, byśmy sami byli prawdziwi, a w tej prawdzie piękni mimo upływu lat. Byśmy życia nie zmarnowali ułudą. Jak Mądzik.

tekst Łukasz Kubiak

foto Maja Petric

Zostaw komentarz