Po wylądowaniu nic nie wskazuje na turystyczną niespodziankę, choć kierowca czekający na lotnisku z tabliczką z naszymi nazwiskami emanuje entuzjazmem typowym dla mieszkańców Sycylii. Mijając monotonny krajobraz podobny do dalekiego przedmieścia w jakimkolwiek polskim mieście, w końcu docieramy do Trapani, największego miasta zachodniej Sycylii, ze znakomitą architekturą sięgającą czasów średniowiecza, malowniczym portem, bastionami wieńczącymi mury oddzielające miasto od morza, pomnikiem Garibaldiego i niezliczoną ilością galanterii z pysznymi lodami.
Krajobraz architektoniczny liczącego niecałe 68 tysięcy mieszkańców Trapani, gdzie wszędzie jest blisko i można je przemierzyć w te i z powrotem w godzinę, rzeczywiście jest imponujący. Wąskie uliczki wyłożone kamiennymi płytami pokrywają się cieniem rzucanym przez budynki, których szczyty niemal dosłownie przykrywają chmury i słońce. Na liście punktów do zwiedzenia znajdują się dwie monumentalne katedry, fontanna Di Tritone, handlowe arkady i kilka kościołów. Przy głównym trakcie starego miasta Corso Vittorio Emanuele znajdują się liczne restauracyjki i sklepy z dewocjonaliami w większości oferującymi pamiątki związane z silnym tu kultem Ojca Pio. Nie można zapomnieć o śpiących na chodnikach psach, sprzedawcach słomkowych kapeluszy i czasie, który płynie zdecydowanie wolniej niż na kontynencie.
Morze o kilku odcieniach błękitu
Miasto zostało założone przez Elymian jeszcze przed naszą erą, choć mieszkańcy chętnie opowiadają mit o sierpie, który wypadł Demeter z rąk właśnie w tym miejscu podczas poszukiwania porwanej przez Hadesa córki Persefony. Trapani miało wyjątkowe szczęście do najeźdźców – począwszy od Kartagińczyków, poprzez Rzymian, Wandalów, Bizantyjczyków, Arabów i Normanów, a wpływy tradycji tych kilku kultur najbardziej są widoczne w budownictwie, kulinariach i nieśpiesznym rytmie życia. To, co jest absolutnym walorem Trapani, to położenie. Pierzeja portowa rozdziela od siebie Morze Tyrreńskie i Śródziemne. Plaże są piaszczyste, choć wąskie i niezbyt czyste. Za to woda w morzu w czasie letnich miesięcy ma 25 stopni i kilka odcieni błękitu. Nie ma tu tłumów, nie ma parasoli i leżaków. W ogóle w Trapani, podobnie jak na całej Sycylii, nie ma wielu rzeczy. Sieciowych sklepów z odzieżą, stacji benzynowych znanych koncernów, wielkich spożywczych marketów, podobnie jak mostu łączącego wyspę z pozostałą częścią kraju. Gdyby tak było, mafijni bonzowie straciliby finansową kontrolę nad wyspą. Ale dzięki temu Sycylia pozbawiona jest reklam i plastiku i w wielu sytuacjach zachowała charakter sprzed kilkudziesięciu laty. Nikomu się nie spieszy, a na obiad czeka się godzinę, często nawet dłużej.
Lody w bułce
Sycylijczycy lubią długo posiedzieć w nocy, krąży o nich opinia, że nikt tu nie pracuje, czasami chodzi się do pracy na dwie, trzy godziny, potem następuje popołudniowa sjesta i długie Sycylijczyków rozmowy prawie do rana. Ale już tylko przy znakomitym białym sycylijskim winie, które pije się butelkami, koniecznie mocno schłodzone. Za to z jedzenia po północy można uświadczyć jedynie hot dogi podawane w obręczy z cienko pokrojonych ziemniaków w bułce albo panini z szynką i mozzarellą, którymi można posilić się w barach szybkiej obsługi. To po północy, ale w ciągu dnia zachodniosycylijska kuchnia zaskakuje feerią aromatów i smaków i to wcale nie z dominującą rolą pizzy. Przede wszystkim arancini – kulki ryżowe z nadzieniem ze szpinaku, bakłażanów, ragout, szynką z mozzarellą i wieloma innymi dodatkami, panierowane i smażone w głębokim oleju we fryturze. Drugą obowiązkową pozycją są cannoli, tym razem na słodko. Chrupiące rurki z pieczonego ciasta i nadziewane serem ricotta z dodatkiem orzeszków pistacjowych. Do tego kawa, za każdym razem znakomita. Wyjątkowy smak espresso i cappuccino.
Być na Sycylii i nie skosztować pizzy to grzech, a pizzy serwowanej od 1946 roku przy via Nunzio Nasi to podobno grzech podwójny. Tak przynajmniej twierdzą blogerzy kulinarni i autorzy przewodników. Na pizzę czekaliśmy prawie dwie godziny w kłębiącym się tłumie, stojąc na ulicy, choć było już dobrze po 22.00. Sery na pizzy były znakomite, ale końcowe wrażenie już tylko takie sobie. A więc ta właśnie pizza może niekoniecznie. Sycylijczycy przepadają za pieczywem w różnej postaci, podawanym od wczesnego rana (na śniadanie kawa i croissant). Nie powinny więc dziwić wielkie porcje lodów serwowanych w maślanych bułkach (brioche), często jedzone zarówno na śniadanie, jak i na kolację.
Spacerując od morza do morza
W Trapani można liczyć na wynajem klimatyzowanych apartamentów z aneksem kuchennym i łazienką i koniecznie z minibalkonem i widokiem na piętro kamienicy z naprzeciwka. Koszt noclegu to średnio od 20 do 25 euro za osobę za jedną dobę. Śniadanie składające się z różnych rodzajów pieczywa na słodko i na słono z kawą i napojami i porcjami dżemu kosztuje około 7 euro. W Trapani funkcjonuje targowisko z rybami położone w porcie, zaledwie kilka minut spacerem ze starego miasta. Sklepy spożywcze są niewielkie, z równie niewielką ofertą, natomiast ze znakomitymi serami, lokalnymi wędliniarskimi specjałami i całkiem sporym wyborem owoców.
Do Trapani można dostać się, korzystając z lotniska położonego 13 km od miasta (jedno z trzech lotnisk oprócz tych w Palermo i Katanii) lub samochodem, płynąc promem z kontynentu na wyspę. Podobnie jak większa część Sycylii, również Trapani nie jest klasyczną atrakcją turystyczną. Miasto zwiedza się szybko, ale to, co stanowi o jego wyjątkowości, to właśnie ów brak pośpiechu i funkcjonowanie na totalnym luzie. No i jeszcze możliwość spacerowania od morza do morza. Bezcenne.
Tekst i foto Grażyna Stankiewicz